sobota, 5 września 2015

Rozdział 27

-Tak jakoś myślałam,że przyjedziemy akurat tu.-Mówię kiedy Harry parkuje samochód pod domem jego dziadków.
-Dzieci moje kochane, jak miło was znowu widzieć.-Wita nas bacia mojego chłopaka.
-Panią też miło widzieć-Mówię kiedy nas przytula.
-O witajcie dzieci.-Podchodzi dziadek.-Ale czy przypadkiem nie powinniście być teraz w szkole?
-Daj spokój dziadku-Odzywa się Harry.-Jeden dzień nas nie zbawi.
Kiedy kończymy pić herbatę w miłym towarzystwie dziadków Stylesów wychodzimy się przejść po okolicy.
-Masz naprawdę super dziadków Harry-Mówię z uśmiechem.
-O tak są cudowni. Co z tego,że nadal nie ogarniają zwykłego laptopa są kochani.
I tak mija nam bardzo przyjemnie spacer.
Kiedy siadamy na ławce trochę odpicząć spoglądam na mojego ukochanego i widzę w jego oczach zmartwienie.
-Czy wszystko dobrze?-Pytam zatroskana.
-Tak, tylko hymm...Chyba muszę ci coś powiedzieć.
-No słucham-Ponaglam go.
-Bo wiesz chodzi o tego całego Marcela z internetu.
O matko...
-Harry-Przerywam. -Wiem,że masz prawo być zazdrosny ale serio nie masz o co....
-Ale Hope.
-Proszę przestań.Jesteśmy u twoich dziadków i odpoczywamy, nie potrzebna nam sprzeczka.
-No dobra. Zapomnij 
-I dobrze- Mówię po czym się do niego przytulam.
P.O.V Harry
Byłem już tak blisko od wyznania prawdy i znowu nic z tego. 
Tak się boję jej reakcji na to wszystko. 
A co jeśli mnie zmienawidzi?
Zostawi?
Zniszczy?
Serio jeszcze na nikim mi tak nie zależało jak na Hope.
Naprawdę nie wiem co bym zrobił gdyby mnie zostawiła.
Muszę jej jak najszybciej wyznać prawdę bo będę miał kłopoty .
Cała ta tajemnica już mnie męczy. 
Teraz jak o tym myślę to wydaje mi się okropne to,że udając inną osobę namawiałem ją na rozmawianie i godzenie się ze mną.
To jest niesprawiedliwe.
Powiem jej prawdę jak już wrócimy do miasta.
P.O.V Hope 
Po naszym spacerze Harry chodził jakiś zmartwiony.
Serio jest zazdrosny przez mojego internetowego przyjaciela?
Naprawdę nie ma o co, ale Harry jak to Harry ciężko mu coś uświadomić.
Kiedy zaczyna się robić powoli ciemno postanawiamy wracać do domu.
Jestem naprawdę zadowolona z mile spędzonego dnia z moim ukochanym.
-Dziękuje ci za dzisiaj-Mówię kiedy podjeżdżamy pod mój domu.
-Nie ma za co skarbie-Odpowiada i mnie całuje na pożegnanie.
-To jutro sie zobaczymy w szkole?
-Tak. Kocham cię i śpij dobrze.
-Dobranoc i też cię kocham.
Kiedy wchodzę do domu muszę się tłumaczyć gdzie byłam i co robiłam. Dowiaduje się też,że Kim była tu i się o mnie pytała.
Wiec pomimo późnej pory idę do jej domu.
-O proszę kogo my tu mamy?-Mówi kiedy otwiera.
-Hej. Byłaś u mnie w domu. Coś się stało?
-Tak pani od matmy pytała czy ten chłopak z jej rodziny Lukas nadal może chodzić na korki do ciebie.
-Pewnie,że może. Napisze to mu jutro. A wogóle to poopowiadaj co jeszcze u ciebie słychać jak z Niallem?
-A bardzo fajnie pozatym,że się czasem sprzeczamy. 
-A coś więcej?
-Hymm no nie  wiem byłam z nim ostatnio na randce i on spotkał swoją byłą i trochę zrobiła aferę no, ale potem było całkiem fajnie.
-Aww. Chyba nie chce znać szczegółów.-Komentuje i się obie śmiejemy.
Potem gadamy jeszcze o wszystkim i o niczym poczym wracam do domu.
Kiedy kiedy jestem już gotowa do spania nachodzi mnie ochota napisania do mojego przyjaciela przez którego omało co się dziś nie pokłóciłam z moim ukochanym.
Hej Marcel
Jak tam u ciebie? :)
Czekam pięć minut, dziesięć a tu nic.
Może śpi? 
A może coś mu się stało? 
Nie! Ja jak zwykle za bardzo przeżywam wszystko.
Poprostu może śpi i tyle.
Zobaczymy rano.
Biorę jeszcze tylko telefon do ręki i piszę SMS Harremu,że go kocham i życzę mu dobrej nocy poczym kładę się spać bo jestem padnięta.
Kiedy się budzę jestem jakaś niespokojna jakby coś się miało złego stać.
Naszczęście do końca tygodnia mogę nie iść do szkoły. 
To ma plusy i minusy.
Plusy są takie,że jak nie idę do szkoły to nie spotkam Stelli a minusy takie,że mogę znieść jajko w domu.
Kiedy odpalam laptopa poważnie zaczynam się martwić ponieważ nie mam wiadomości od Marcela. 
Co jest grane?

piątek, 8 maja 2015

Rozdział 26

Po dłuższej chwili odklejamy się od siebie. Jestem zszokowana tym co się stało. Teraz widzę,że Harremu serio na mnie zależy. Tak się bałam,że mu się coś stało a tym czasem okazało się, że ktoś mu powiedział,że zmarłam. Gdybym ja była na jego sytuacji to chyba bym nie wytrzymała.
W ciszy, trzymając się za ręce wychodzimy ze szpitala. Kiedy podchodzimy do samochodu gdzie czeka na mnie moja ciotka Harry ostatni raz mnie przytula i szepcze mi do ucha: Nigdy więcej takiej akcji...-Po czym całuje mnie lekko i odchodzi. Ja natomiast patrzę na niego cały czas dopóki z auta nie wysiada Amanda.
-Lepiej zrób zdjęcie zostanie na dłużej-Mówi i zaczyna się śmiać.
-Haha bardzo śmieszne-Burczę sarkastycznie i wsiadam do samochodu.
-No to co Hope? może pojedziemy do galerii?
-Do galerii?Serio?
-Tak, a czemu nie.
-Bo nigdy ze mną nie jeździłaś do galerii-Tłumaczę i mogę dostrzec cień smutku na jej twarzy.
-Dlatego dziś jest ten pierwszy raz-Żartuje.
Po wielgachnym centrum handlowym łazimy ze dwie godziny kupując różne rzeczy.
Ciotka kupiła perfumy, bluzkę, kolczyki i wiele innych dodatków. ja natomiast kupiłam sobie książkę, lakier do paznokci i bransoletkę.
Ale nie to jest najważniejsze.
Ważne jest to,że bardzo miło spędziłyśmy czas.Gadałyśmy, śmiałyśmy się...Było miło.
Kiedy wróciłyśmy do domu byłyśmy bardzo zmęczone chodzeniem więc wcześnie się położyłyśmy.
Przed samym snem sprawdzam czy nikt do mnie nie pisał, ale okazuje się,że nie mam żadnej nieodczytanej wiadomości. Trochę dziwnie,że Harry nic nie napisał, ale już trudno. Może on też był zmęczony dniem i już śpi. Pisze tylko do kim z wieścią,że kupiłam sobie nową książkę, po czym kładę się spać.

-Byłaś taka naiwna kujonico. Serio myślałaś,że któryś z chłopaków może się w tobie zakochać. naiwna jesteś, a masz takie dobre oceny.-Mówi i mnie uderza w policzek po czym odchodzi.....

Budzę się ze łzami w oczach. Czemu mi się coraz częściej śnią koszmary. Mam nadzieję,że to co mi się śni nigdy nie będzie miało miejsca. Bo chyba bym nie wytrzymała.
W snach idę przez park i nagle widzę widok który łamię mi serce. Mianowicie Harry siedzi na ławce a obok niego Stella. Rozmawiają i się przytulają. ja zaczynam płakać, a kiedy do nich podchodzę wyśmiewają się ze mnie i mówią, że jestem strasznie naiwna bo uwierzyłam,że ktoś może mnie pokochać.
Na samą myśl ciarki mnie przechodzą.To okropne uczucie.
Kiedy spoglądam na zegarek jest 2.00 więc jeszcze kładę się z zamiarem zaśnięcia. Ale i tak udaje mi się zasnąć jakąś godzinę później.

Kiedy się budzę jest godzina 10. Jestem jeszcze trochę słaba to tym niemiłym wydarzeniu więc nie muszę iść do szkoły. W kuchni zastaję tylko karteczkę.
Musiałam już wyjść do pracy. Wrócę jak najszybciej.-Ciocia(ta twoja ulubiona :P)

W ciągu dnia piszę z Kim która mi zdaje relację z wszystkich lekcji i oświadcza,że przejdzie mnie odwiedzić.
Dowiaduję się też,że Harrego również nie ma w szkole.
Postanawiam więc napisać do niego, żeby zobaczyć czy wszystko u niego dobrze.

hej :)
Kim mi napisała,że nie ma cię w szkole i się trochę martwię. Mam o co?

Nie czekam długo na odpowiedź.

Nie kochanie, nie masz o co :* Po prostu otwórz drzwi ;)

Zaskoczona ale i też podekscytowana biegnę otworzyć drzwi a już sekundę później widzę te przepiękne zielone tęczówki które tak kocham.
-Hej kochanie.-mówi i mnie mocno przytula.
-Hej-Odpowiadam z wielkim uśmiechem na ustach.
-Chcę cię gdzieś zabrać, więc weź potrzebne rzeczy i w drogę.
-A  jak ja wolę zostać w domu-Przekomarzam się z nim.
-Oj to będę musiał pokazać jak dbam o kondycję i cię porwać-Śmieje się a ja razem z nim.
Idę szybko po bluzę i wychodzimy.
-To gdzie mnie zabierasz?-Pytam gdy już jesteśmy w samochodzie loczka.
-Na koniec świata maleńka.-Mówi i mi puszcza oczko.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej :*
Dzis krótko,ale chciałam żeby właśnie tu się rozdział skończył..
Mam nadzieję,że nie zanudzam.
Uwierzcie mam na to opowiadanie tyle pomysłów,że czasem nie wiem jak to wszystko napisać, żeby potem to miało sens.
Długo rozdziału nie było, ale moim wrogiem teraz jest czas, więc wiecie...nie jest łatwo.
Jak myślicie gdzie Harry zabierze Hope?
A i bardzo dziękuję za wasze komentarze :* <3
kocham was <3 <3 <3

środa, 18 marca 2015

Rozdział 25

Patrzę na reakcje Harrego,ale on tylko stoi i się na mnie patrzy bez wyrazu.
-Naprawdę chcesz to zakończyć?
-Tak będzie lepiej dla nas.
-Ja chce żebyś była szczęśliwa tylko tyle.
-To uszanuj moją decyzje.
-No dobrze
Szepcze na koniec i wychodzi zostawiając mnie samą.
Ja już nie mam siły płakać więc  wpatruje się w sufit.
Szybko zasypiam bo jestem padnięta a kiedy się budzę jest przy mnie roztrzęsiona Kim.
-Dziewczyno coś ty sobie myślała?-Pyta przez łzy.
-Prosze nie teraz. Jestem zmęczona.
-Boże jak ty mogłaś? Chciałaś się zabić tak? Zostawić mnie?!? Co ci do cholery strzeliło do tej głowy.
-Kim ja chciałam tylko lepiej pospać. Nie chciałam specjalnie przedawkować.
-Ale to zrobiłaś!!!Omałoco nie dostałam zawału kiedy się dowiedziałam.
-Kochana przepraszam.
-I słusznie...-Mówi i mnie mocno przytula.
Potem zjawia się moja ciotka i wysłuchuje kazania jak nieodpowiednio się zachowałam poczym zpowrotem usypiam.
Następnego dnia kiedy się budzę czuje się o wiele lepiej niż wczoraj.
Moje szpitalne leniuchowanie przerywa mój chłopak. A raczej były chłopak.
-Co tu robisz? Przecież ci już wszystko powiedziałam.
On natomiast nic nie mówi tylko siada na krześle przy łóżku poczym chwyta mnie za ręke i zaczyna ją głaskać.
Mam czas żeby mu się przyjrzeć i to co widze sprawia,że łzy od nowa zbierają mi się w oczach.
Podpuchnięte czerwone od łez oczy, włosy w totalnym nie ładzie.
-Hope...-Zaczyna po dłuższej chwili.-Ja chciałem cię bardzo przeprosić za te wszystkie moje słowa. Nawet nie wiesz co poczułem kiedy zobaczyłem cię taką zimną, nieprzytomną..na tej podłodze. To było takie okropne...Byłem wtedy taki bezradny ...ja próbowałem cię obudzić ale wszystko na nic.
Tak się bałem-Ostatnie słowa ledwo wychodzą z jego ust.-
Stałaś się dla mnie jak powietrze bez którego nie mogę żyć.
Błagam nie kończ naszego związku. Poprawie się.Zrobie wszystko. Tylko błagam nie przekreślaj naszej miłości.
Ja tego nie wytrzymam.-Kończąc łzy spływają z jego policzka a ja głośno wciągam powietrze.
-Oj Harry. Pozwól mi to wszystko przemyśleć. Faktycznie może za szybko wyskoczyłam z tym zerwaniem i wogóle. Ale zanim coś postanowie musze sobie to wszystko poukładać w głowie.-Mówię bawiąc się jego lokami.
Ale mówie jedno myślę drugie.
Tak naprawde to z wielką chęcią bym już mu powiedziała,że tamta rozmowa nie miała sensu i nigdy nie będe chciała zakończyć naszego związku.
-A jak się czujesz?
-Już jest lepiej.-Odpowiadam i zapada cisza.-Harry idź do domu widze,że ty też jesteś zmęczony. A ja chciałabym teraz troche pobyć sama.-Mówię spokojnie.
-No dobrze królewno. Jak byś czegoś potrzebowała to dzwoń.-Ze smutną miną całuje moją ręke i wychodzi.
Mój kochany.
Teraz dopiero sobie zdaje sprawę z tego co chciałam zrobić.
Zerwać z moim Harrym?
Boże jaka byłam wtedy głupia.
Jak ja to sobie wyobrażałam?
Moje rozmyślenia przerywa lekarz.
-Dzień dobry Hope. Jak się dziś czujesz?
-O wiele silniej niż wczoraj.
-Oh bardzo mnie to cieszy. No więc dziś po południu już będziemy mogli cię wypisać do domu. Lecz zalecam odpoczynek do końca tygodnia jesteś teraz bardzo osłabiona.
-Oczywiście,będę odpoczywała. Oniczym innym nie marzę.
Kiedy lekarz wychodzi postanawiam napisać do Marcela.

No heja
Co tam u ciebie?
U mnie dobrze tylko jestem w szpitalu bo troszkę przedawkowałam środki nasenne no i tak jakoś wyszło.
Ale już jest ok :)

O dziwo nie czekam długo na odpowiedź.

Hej
Ej ej czy ty przypadkiem nie zwariowałaś. Mogło ci się stać coś serio poważnego. Ehhh. A czemu w ogóle brałaś te leki?

A ja ci jeszcze nie pisałam,ale strasznie się pokłóciłam z Harrym a potem ktoś mnie piekielnie wystraszył. Chciałam poprostu dobrze pospać. A teraz mam nauczkę.

No właśnie. Na następny raz dobrze pomyślisz. A z Harrym to już pewnie się pogodziłaś tak?

No niestety nie. Nawet z nim tak jakby zerwałam ale wtedy nie myślałam jasno. Teraz daliśmy sobie trochę czasu na przemyślenie wszystkiego,ale ja już bym chciała go przytulić.

No nic nie poradzisz. Serce nie sługa. A poza tym zrobisz co masz zrobić.
No właśnie.

Wiesz co? Cieszę się,że  mnie zawsze wspierasz i mogę z tobą pisać. Serio to wiele znacz.

Ech uwaga bo się zarumienię.
Ok. Na razie kończę bo mam lekcje.

No dobra. Pa ;)

Serio fajnie,że mam Marcela.
Ciekawe czy kiedyś go spotkam na prawdę.
Z rozmyśleń wyrywa mnie ciocia.
-No Hope...Gadałam z lekarzem i możemy wracać do domu. Zbieraj się.
Już po godzinie wychodzimy ze szpitala.
P.O.V Harry
Wiem. Prosiła mnie o czas. Ale ja po prostu nie mogę. Znowu idę do szpitala na nogach jak z waty.
Mam nadzieję,że mnie nie odepchnie.
Kiedy docieram do sali dziewczyny odkrywam,że mojej Hope już tam nie ma. Z niepokojem idę zapytać się pielęgniarek.
-Przepraszam tu obok w sali leżała moja dziewczyna Hope. Wie pani gdzie ona jest?-Pytam a ona patrzy się na mnie smutno.
-Przykro mi,ale ostatnia pacjentka na tej sali  zmarła godzinę temu.-Kiedy kończy mówić serce mi się rozpada.
Umarła? Ale czemu?
Przecież podobno już było dobrze.
Jak to się mogło stać.
Osuwam się na podłogę i płaczę.
Nie obchodzą mnie inni.
Boże czemu ona?
Co ona takiego zrobiła?
Ja przecież tak ją kocham.
Nie ja nie dam rady bez niej.
Ona była moim tlenem,światłem,wybawieniem.
Siedzę tak skulony dłuższy czas gdy nagle słyszę ten niebiański głosik
-Harry?Co się stało?Czemu płaczesz?-Ja po prostu nie wierzę w to co widzę kiedy podnoszę głowę.
To moja Hope.
-Hope?Ale przecież ty...
-Stało się coś Harry?
-One powiedziały,że ty...ż..e...nie..ży..jesz-Jąkam się.
-Co?-Pyta zszokowana.-Nie Harry nic mi nie jest. Po prostu zostałam wypisana ze szpitala a teraz wróciłam bo zapomniałam torby. Ale nic mi nie jest Harry.
-Boże ja tak się bałem.-Szepcze. I znowu zakrywam oczy dłońmi.
-Spokojnie-Głaszcze mnie po głowie-jestem tu i nie zostawię Cię.-Po tych słowach mnie przytula.
Mógłbym tak ją trzymać w ramionach już zawsze....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej :)
Dziś było P.O.V Harrego :D Kto się cieszy? hihi :P
Mam nadzieję,że nie zawaliłam sprawy.
Miałam zakończyć na dość drastycznym momencie(ale nie chce żebyście dostały jakiegoś zawału albo co :D)
Dziękuję wam,,że ze mną jesteście i  mnie wspieracie.
kocham was mocno :* <3 <3 <3

wtorek, 17 marca 2015

Libster Blog Awards

Dziękuję bardzo za nominacje Najl Czufa <3
Pytania:\

1. Ile masz lat?
Mam 15 lat :P

2. Co Cię skłoniło do zaczęcia historii z blogowaniem? 
Odkąd stałam się Directioner i widziałam te blogi jak dziewczyny zdobywały czytelniczki itp. To sama postanowiłam spróbować  ponieważ do głowy przychodziły mi różne pomysły.

3. Masz jakiś swój rytuał, zanim siądziesz i zaczniesz pisać dalszy ciąg opowiadania?
Nie. Po prostu kiedy myślę i mam jakiś pomysł to go zapisuje a później wcielam w fanfiction.

 4. Skąd bierzesz pomysły na nowe opowiadania?
 Z mojego życia, z różnych historii które słyszałam a najczęściej z mojej bujnej wyobraźni a także opisuję sytuacje które chciałabym przeżyć osobiście.

 5. Co Cię inspiruje, w tym, co robisz?
  Oczywiście czytelniczki i przyjaciółki, no i życie xx

 6. Czy ktoś z rodziny, znajomych, wie, że piszesz?
Moje przyjaciółki

7. Twoje największe marzenie związane z blogowaniem i opowiadaniem?
 Oczywiście żeby mieć dużo czytelniczek, komentarzy  pozytywnych jak i negatywnych.

 8. Jak wygląda Twój normalny dzień z życia?
 Wstaje rano, idę do szkoły, potem wracam pomagam czasem rodzicom, wychodzę z przyjaciółmi a potem wracam robię lekcje/uczę się ^^ i idę spać.


 9. Jeśli tu i teraz, mógłbyś spełnić jedno swoje marzenie, jakie by to było?
Rozpocząć niekończące się wakacje <3

10. Dostajesz telefon od wydawnictwa i dowiadujesz się, że chcą wydać Twoją książkę. Co robisz? Tchórzysz czy podejmujesz się wyzwania? Uzasadnij swoją decyzję.
Podejmuje wyzwanie ponieważ wydanie książki to moje marzenie(a trzeba je spełniać <3 )

 11. Jaka jest Twoja zabawna historia z dzieciństwa?
Hymm może to jak założyłam nocnik na głowę i bawiłam się w kowboja a wszyscy się śmiali :P

No i tyle...
Ja nominuję:


Moje pytania:
1.Kiedy zaczęłaś pisać swoje pierwsze ff?
2.Przeżyłaś już jakąś historię miłosną?
3.Twoja ulubiona piosenka?
4.Jesteś umówiona z przyjaciółką na dwór a na ostatnią chwilę chłopak który ci się podoba zaprasza cię na spacer kogo wybierasz?
5.Twój idol?
6.Byłaś już za granicą? Gdzie?
7.Twój wymarzony dzień?
8.Masz taką naj naj przyjaciółkę?
9. Fb czy TT
10.Ulubiony dzień tygodnia?
11.Lubisz czytać? Jakie rodzaje książek?





czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 24

Po godzinie użalania się nad sobą usypiam zmęczona tym wszystkim.
Dostaje też wiadomość od ciotki z informacją o tym,że ma ważne sprawy do załatwienia a potem będzie nocować u znajomej.
To mi ułatwia sprawe bo znowu by sie o mnie martwiła a tego nie chce.
Kiedy się budzę jestem cała obolała i nadal wykończona.
Kiedy patrzę na telefon i widze,że nie mam żadnej wiadomości ani nieodebranego połączenia robi mi się jeszcze gorzej.
Więc to serio ma być koniec?
Przez taką głupote zniszczyłam mój związek?
Kiedy znowu mam się rozpłakać słyszę dzwonek do drzwi co mi daje jakąś nadzieję,że to Harry.
Niestety kiedy patrzę przez wizjer nikogo nie widze co mnie bardzo dziwi.
Kiedy otwieram drzwi i się rozglądam faktycznie nikogo nie widze.
Ale kiedy patrzę na wycieraczke dostrzegam  tam małe pudełko na prezent.
Zaciekawiona  biore pudełko i wchodze do domu.
Kiedy otwieram prszen zaadresowany do mnie nagle spostrzegam,że w środku się coś rusza. Ze strachu upuszczam pudełko a z niego wychodzi wieli owłosiony pająk.
Potem w całym domu rozlega się mój paniczny krzyk.
Szybko biorę buda i zabijam to coś.
Boże jak można być tak okropnym i straszyć kogoś w taki sposób?
Pomimo upływu czasu ja nadal jestem tak roztrzęsiona,że zachowuje się jak wariatka.
Lerze na podłodze z podkurczonymi kolanami i płaczę.
Ja już nie mam siły. Potrzebuje tu kogoś.
Niech mnie ktoś przytuli, powie coś miłego..
Czemu ja musze być sama?
To jest to czego boje się najbardziej.
Nagle wpadam na pewien pomysł, przecież  znam pewien pomysł żeby sobie ulrzeć.
Środki nasenne.
Wtedy będe długo spała i już nie będe musiała się ze wszystkim męczyć.
Ostatnimi siłami idę do szawki z lekami.
Nie mam teraz głowy na czytanie ulotki biorę pięć tabletek bo chce długo spać.
Kiedy je połykam chcę iść do pokoju, ale jak jestem na korytarzu nagle robi mi się słabo,kręci mi się w głowie.
Jedyne co pamiętam to jak bym słyszała głos Harrego następnie upadam na podłoge a potem jest już tylko ciemność....
P.O.V Harry
Kiedy wychodzę ze szkoły jestem już spokojniejszy.
Dlaczego ona mi nie powiedziała o tym chłopaku?
Przecież nie miała już mieć tajemnic przedemną.
Najbardziej mnie boli to,że tym razem nasza kłótnia się potoczyła za daleko i pod wpływem emocji padły nieprzemyślane słowa.
Będe musiał to potem naprawić.
Kiedy już jestem w domu postanawiam się troche przespać bo jestem tym wszystkim zmęczony....

Harry....Harry błagam pomóż mi...Już nie daje rady....Błagam pomóż...

Budze się z krzykiem.
Co to ma być?
Co za koszmar. Moja kochana Hope woła o pomoc a ja nie moge do niej podejść. Postanawiam pójść do niej i sprawdzić czy wszystko u niej dobrze.Kiedy docieram pod dom dziewczyny mam już w głowie wszystko ułożone co jej powiem.
Lecz kiedy wchodzę bez pukania omałoco nie krzyczę ze strachu.
Moja Hope, moje słoneczko leży na podłodze nie dając znaku życia.
Boże....Gorzej niż w moim kosznarze.
Jest taka blada jak śnieg i taka zimna.
-Hope błagam obudź się-Potrząsam jej ciałem.-Skarbie nie zostawiaj mnie.
Kiedy nie uzyskuje żadnego znaku życia pędem dzwonie po karetke i znowu klękam przed nią.
Jest taka zimna.
Boże ...
Co jej się mogło stać?
I dopiero teraz dostrzegam pudełko po jakiś proszkach leżące obok niej.
O nie!!!
A jak ona umrze?
Nie!!Stop!!
Jej nic nie może być. Ona musi do mnie wrócić.
Kiedy pogotowie zabiera ją do szpitala prędko dzwonię po moją mamę żeby mnie też tam zawiozła.
Kobieta zjawia się bardzo szybko i razem jedziemy do szpitala.
Cały czas boje się jak cholera.
Jak jej coś się stanie nigdy sobie tego nie wybacze.
Tak  bardzo ją kocham.
P.O.V Hope
Nagle otwieram oczy gdyż cały czas słyszę upierdliwe pikanie.
Zajmuje mi chwile na zoriętowanie się gdzie obecnie jestem.
Po chwili już wiem,że jestem w szpitalu. Chyba faktycznie przesadziłam z tymi lekami.
Po chwili wchodzi lekarz.
-Dzień dobry Hope. Jak się czujesz?
-Nawet dobrze,ale jestem strasznie słaba.
-W twojej sytuacji to normalne. Zrobiliśmy swoje i teraz powinno być już dobrze, ale zostaniesz do jutra na obserwacji.
-No dobrze.
-Zawiołać tu twojego chłopaka? On strasznie się o ciebie zamartwia.
Harry tu jest?
Czyli się o mnie martwi.
Ale teraz muszę z nim poważnie porozmawiać.
-Jakby pan mógł to tak.-Odpowiadam.
Po jakichś dwóch minutach zamiast lekarza stoi Harry.
-Coś ty najlepszego zrobiła?-Słyszę najpierw.
-Musimy pogadać-Mówię pewnie.
-No oczywiście,że musimy.
-Nie powinniśmy już być razem.-Wypalam na początku, a Harry zastyga w miejscu.
-Co takiego?-Pyta zszokowany.
-To co słyszałeś. My tylko się kłócimy i nic pozatym. Nie ma już dnia bez awantury. Więc to będzie najlepsze rozwiązanie.-Nie wiem jakim cudem wypowiadam te słowa. Ale tak chyba będzie lepiej.
Może i na początku będe cierpiała,ale potem pewnie będzie lepiej.
-------------------------------
Hej :)
Dziś po raz kolejny pojawiła się perspektywa Hazzy.
No i jak?
Dobrze zdecydowała Hope?
Jak myślicie co będzie dalej?
Kocham was♥♥♥
Do następnego :***

poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 23

Budze się z krzykiem.
Boże święty co za koszmar.
Te moje koszmary są okropne.
Naszczęście potem udaje mi się jeszcze usnąć.
Kiedy otwieram oczy widzę,że jest późna godzina i trzeba wstać do szkoły.
Podnoszę się i kiedy odwracam się w kierunku drzwi serce o małoco mi nie staje.
-Co ty tu do jasnej cholery robisz?!-Krzyczę.
-Muszę ci wyjaśnoć tą sytuacje wczoraj. Uwież ja ciebie nie okłamałem. Dobra mamie powiedziałem,że ide do ciebie ale serio byłem u Louisa.
-To ładnie tak kłamać mamie?
-No pewnie,że nie lecz na początku myślałem,że pójdę do ciebie i tak jej powiedziałem a potem musiałem pomóc Lou. Serio Hope kocham cię i nie okłamałbym cię już nigdy. Jesteś dla mnie za ważna.
No super czyli znowu on ma racje.
-Uhh-Z powrotem opadam na łóżko.
-Już się nie gniewasz ?-Szepcze mi do ucha kiedy się nademną pochyla.
-Nie mam powodu,ale serio się bałam,że mnie okłamałeś.-Mówię skruszona.
-Oj moja Hope kocham cię i nie okłamię cię. Obiecuje ci to.-Oświadcza poczym mnie obraca na brzuch i całuje w usta.
Mmm..jak ja kocham ich smak. Są takie miękkie i idealne.
-No dobra, ale już nie kłam. Nawet mamie.
-Obiecuje . A teraz chodź bo się spóźnimy na zajęcia-Wyciąga mnie z łóżka. Jemy szybkie śniadanie i wychodzimy.
W szkole nic ciekawego się nie dzieje.
Raz  przemkneła mi przed oczami Kim ale była w towarzystwie Nialla więc nie chciałam przeszkadzać.
Kiedy na przerwie siedzę i jem lunch nagle słyszę.
-O hej Hope. Właśnie o tobie myślałem. I jak tam u ciebie?-To Lukas.
O jasna cholera... To on.
A ja Harremu nie powiedziałam nic o nim. Przezież on lada chwila może się tu zjawić i zrobić awanture stulecia.
-No hej Lukas. Wszystko u mnie dobrze.
-I co z tym twoim chłopakiem?
-Wszystko sobie wyjaśniliśmy i jest dobrze.
-No to się cieszę. Niestety nie poszedł mi test i będe musiał pouczyć się na poprawe.
-O to akurat pomogę ci we czwartek na naszych zajęciach.
-Serio dzięki za to,że chcesz mi pomagać. A mówiłaś to temu swojemu chłopakowi? Wiesz,żeby nie rozpętał wojny z tego powodu.
-No właśnie.. Zapomniałam mu powiedzieć, ale zrobie to jak najszybciej.
-Co zamierzasz mi powiedzieć?-No poprostu świetnie . Jak spodziemi stanoł przed nami Harry ze skrzyżowanymi rękami.
No wręcz świetnie. Teraz to będzie się działo.
- O hej Harry. To jest Lukas-Mówię z wymuszonym uśmiechem.
Niestety chlopak patrzy na mnie wrogimi oczami.
-To ja już pójde. Widzimy sie w czwartek.-No dzięki Lukas. Teraz to będzie afera.
-Co do cholery?-Pyta Harry podniesionym głosem.
-No bo wiesz...-Plącze się w słowach.-Pamiętasz jak się poznaliśmy? Pomagałam ci wtedy w nauce.
-A co to ma wspólnego?!
-Właśnie to,że będe pomagała Lukasowi.
-Że co?!?
-Oj Harry on jest z rodziny mojej nauczycielki i obiecałam,że pomoge.
-To ta nauczycielka nie może mu pomagać tylko musisz to być ty?
-Tak. To musze być ja. Oj daj spokój. Będzie przychodził tylko we czwartki.
-Do twojego domu?
-No tak.
-Phh..I mówisz mi o tym teraz?
-Wczoraj nie miałam okazji.
-No poprostu świetnie. A może to tylko taka wymówka, żeby się z nim spotykać co? Zdradzasz mnie?!?
-Jezu...Jak ty możesz tak mówić co?- Teraz to przesada.
-Mówie co myślę.
-No to poprostu super. Jak tak myślisz to może to jakiś znak?
-Co ty piepszysz do cholery?
-No jak mi nie wierzysz i nie ufasz to chyba...-Na koniec cichne.
-Nie powinniśmy być razem tak?
Serce mi staje na chwile a łzy zaczynają płynąć z oczu.
Nie mam już siły z nim gadać więc poprostu odchodzę w ciszy zostawiając zszokowanego Harrego.
Nie no poprostu świetnie.
Kłótnia za kłótnią.
Może naprawde nie powinniśmy być razem?
Nie stop. Co ja gadam?
Kocham mojego Harrego i tyle.
Mam nadzieję,że będzie dobrze i się pogodzimy.
Ale teraz to tylko chcę iść do domu i zapaść się pod ziemię.
Jak on mógł wogóle powiedzieć,że go zdradzam. Ja jestem tak w nim zakochana a on tak o mnie myśli.
Nie no to jest nieprawdopodobne.
Kiedy już siedze w domu kolejny raz wybucham głośnym płaczem.
-------------------------------
Hej :*
Mam nadzieję,że może być.
Następny będzie lepszy.
Dziękuje,że ze mną jesteście.
Serio to dużo dla mnie znaczy.
:* kocham was♥♥♥

środa, 25 lutego 2015

Rozdział 22

Kiedy docieram do domu zjadam obiad po czym siadam przed telewizorem pijąc sok.
Piszę Marcelowi o tym co dziś robiłam jednak nie mam na razie ochoty pisać o tym,że mogę mieć awanturę z chłopakiem przez to,że mam dawać korki chłopakowi z rodziny mojej nauczycielki.
Rozmowa z Marcelem mnie uspokaja jednak cały czas obawiam się reakcji Harrego na to,że będę uczyła chłopaka. W dodatku prawie nieznajomego chłopaka.
Z rozmyśleń wyrywa mnie dzwonek komórki. Kiedy spoglądam na ekran jestem zaskoczona bo dzwoni mama Harrego.
-Halo-Odzywam się niepewnie.
-Witaj Hope. Wiem,że Harry prosił żeby wam nie przeszkadzać, ale proszę powiedz mu tylko,że muszę pilnie wyjść i późno wrócę do domu.
-Ale jego nie ma tu-Mówię zdziwiona.
-Uhh..Mi mówił,że po lekcjach idzie do ciebie.
-A mi powiedział,że idzie pomóc Louisowi.
-Oj kochana. Nie wiem co ten chłopak wymyślił,ale wątpię,że pomaga Louisowi bo wczoraj się trochę pokłócili. Pogadaj z nim, a ja muszę już kończyć. Trzymaj się Hope.-Mówi i się rozłącza.
No po prostu super.
Okłamał mnie?
Czemu?
Mi powiedział,że idzie pomóc Louisowi a mamie,że idzie do mnie. No słyszałam głos Lou, ale już sama nie wiem.
Jestem teraz taka... rozczarowana?Smutna?Zła?
Chyba wszystko na raz.
Aż głowa mnie zaczyna boleć, więc wychodzę na świeże powietrze.
Nawet sobie nie zdaje sprawy z tego jak szybko idę. Po pięciu minutach znajduje się w parku do którego normalnych marszem idę z piętnaście minut.
Kiedy siadam na jednej z ławek nogi mnie bolą jak po biegu. Nie mając już siły na nic zakrywam oczy rękami i zaczynam płakać.
Naprawdę już nie wiem co robić i komu ufać.
Przez chwilę czuje się jak dawniej, czyli osamotniona, słaba, bezradna.
Po chwili czuję czyjąś rękę na ramieniu więc odrywam ręce od oczu.
-Wszystko w porządku?Hope to ty? Co się stało?
-Hej Lukas. No można tak powiedzieć,że wszystko w porządku. A co cię tu sprowadza?
-Wyszedłem się tylko przejść, i patrzę, że jakaś dziewczyna płaczę n oto podeszłe.
-Dzięki. Już mi lepiej-Oznajmiam i podnoszę się z ławki.
-No to jak już lepiej to zapraszam na watę cukrową wtedy dopiero się rozweselisz.
-Wiesz ja już powinnam iść..
-No wiesz co? Odmawiasz waty cukrowej? Skąd ty jesteś?
-Hihi no dobra. Chodźmy na ta watę. Ale mam tylko pół godziny i muszę iść.
-Tyle wystarczy.-Uśmiecha się i lekko bierze mnie za rękę. 
Chwila stop!!!
Szybko zabieram rękę i idziemy w milczeniu kupić watę.
To nie może dojść za daleko. Tylko przyjaźń. Nic więcej.
-To powiesz czemu płakałaś ?
-Proszę. Wolałabym o tym nie mówić. Mam problemy z chłopakiem,ale to minie.
-Aha to spokojnie. Też miałem problem z dziewczyną co prawda już nie jesteśmy razem, ale mimo zerwania utrzymujemy przyjacielskie kontakty.
Zerwania?
Nie jestem pewna czy po zerwaniu z Harrym szybko się pozbieram.Przecież on tyle dla mnie znaczy...
Po jakiejś godzinie rozmowy z Lukasem postanawiam wrócić do domu.
Kiedy z nim rozmawiałam oderwałam się od kłopotów i zapomniałam o rzeczywistości.
Dowiedziałam się o nim sporo ciekawych rzeczy zresztą on o mnie też.
Gdy otwieram drzwi od domu w progu wita mnie ciocia z wieścią,że Harry czeka na mnie w salonie. No super...
-Hope?Gdzie ty byłaś?Stało się coś?-Pyta wyraźnie zatroskany.
-Nic mi nie jest byłam tylko się przejść- Odpowiadam dość chłodno.
-Czemu tak mówisz jakbyś była na mnie zła?
-Ja skądże. Po co przyszedłeś? Może idź jeszcze pomagać Louisowi.
-Nie rozumiem...
-Uhh to może idź do domu i to przemyśl. I już w końcu przestań kłamać.-Przy ostatnich słowach łzy napływają mi  do oczu.
-Hope..
-Wyjdź Harry. Dziś nie mam już siły z tobą gadać.-Przerywam mu.
-Hope do cholery. Wytłumaczysz mi o co ci chodzi?-Podnosi głos.
-Haha domyśl się a przy okazji. Twoja mama dzwoniła i kazała przekazać,że musiała wyjść i wróci późno. A teraz proszę cię WYJDŹ!!!-Krzyczę. 
A po chwili wchodzi moja ciocia,
-Myślę,że Hope chce zostać sama Harry.-Mówi dość opanowany  głosem.
Chłopak tylko patrzy na mnie ze strachem i wychodzi niechętnie.
Kiedy zamykają się za nim drzwi ciocia mnie zdąża przytulić zanim wybucham płaczem.
Nie mam już na to siły.
-Cii maleńka. Opowiesz mi o tym.-Pyta zatroskanym głosem.
-Oj ciociu..Już nie mama siły. Najpierw jest super a potem on mnie okłamuje. Baa.. Mnie i jego mamę. Mi powiedział,że idzie do kolegi a mamie, że idzie do mnie.
Już sama nie wiem.
Po długiej rozmowie w ciocią idę spać będąc zmęczona całym dniem .
Oczywiście kiedy sprawdzam swój telefon mam ze sto wiadomości od Harrego.
Większość z nich jest o treści-Porozmawiajmy.Proszę. Wyjaśnię to.
Oczywiście ignoruję wszystkie ale widzę też jedną wiadomość od nieznanego numeru o treści- 
Wszystko będzie dobrze z tym chłopakiem. Dobranoc. Lukas ;)
Nic nie poradzę na to, że czytając to uśmiecham jak głupia.
Ta wiadomość trochę mi poprawiła humor.
Jednak kiedy usypiam cały czas myślę o Harrym.


-Czyli to prawda? Cały czas kłamałeś i się ze mnie wyśmiewałeś?
-Tak. Ale wiesz...Nawet to było zabawne-Mówi i się śmieje.-To twoje zaangażowanie itp. To było niezłe.
-Jesteś okropny. 
-Oj wyluzuj nieźle się bawiłem. A teraz sorry,ale Stella na mnie czeka. Nara.
Mówi i odchodzi a ja mam ochotę przestać oddychać.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej :)
Trochę mnie nie było, ale teraz zaczęłam takie niby wakacje bo dwa miesiące nie mogę chodzić do szkoły bo miałam operacje.
Co do postaci Lukasa to widzę,że trochę było rozczarowania, ale ja  trochę bardziej wolę Ashtona(a takie imię bo bardzo je lubie :P)
Nie wiem kiedy następny rozdział bo teraz słabo się czuje(a jak próbuje stanąć to na 5 sekund i jestem blada jak ściana i już mdleje wiec nie za ciekawie)
dziękuję,że jesteście i przepraszam za błędy.
Mam nadzieję,że wam się podoba.
Kocham was <3 <3 <3

środa, 11 lutego 2015

Rozdział 21

Kiedy tego dnia Harry po mnie przychodzi,żebyśmy razem poszli do szkoły opowiadam mu o wszystkich wydarzeniach z ubiegłej nocy.
O pisaniu z Marcelem, o wybitej szybie.
Kiedy kończę widzę w jego oczach zmartwienie.
-Kochanie martwię się o ciebie.A jak na następny raz Stella zrobi coś gorszego ?
-Oj spokojnie. Wątpię, żeby coś jeszcze robiła. Może w końcu zrozumie, że jesteśmy razem i się odczepi.
-No może tak będzie.
-A jak ty w ogóle poznałaś tego Marcela?
-Zaczęliśmy pisać ze sobą przez internet. Wydaje się być miły.
-A nie spotkałaś się z nim?
-A nawet nie pytałam gdzie on mieszka. na razie chyba i mi i jemu wystarczy samo pisanie.
-No dobrze. A właśnie zapomniałem ci powiedzieć,że wczoraj gadałem z Niallem i nie zgadniesz co?
-No powiedz.
-On i Kim zostali parą. ponoć wczoraj byli na randce i tak wyszło.
-A to przyjaciółka. Nic mi nie powiedziała.
-Może jeszcze nie zdążyła. Doba skarbie ja muszę iść na te lekcje a potem muszę zostać bo mam pomóc w czymś Louisowi. Nie pogniewasz się jeśli dziś wróinforlHope,.. nmu sama?
-Oj pomyśle nad tym.-przekomarzam się a jemu mina poważnieje.-Głuptasie pewnie, że nie będę zła. A teraz już leć bo się spóźnisz.
-Kocham cię- Przytula mnie, całuje lekko i odchodzi.
Kiedy już jestem pod salą widzę kim siedzącą na ławce. kiedy dziewczyna mnie dostrzega szybko do mnie podbiega.
-Nie zgadniesz co się stało.-Mówi podekscytowana.
-Wraz z Niallem zostaliście parą i nic mi o tym nie powiedziałaś. To masz na myśli?
-A skąd ty...A no tak Harry.
-No właśnie Harry, on mi o wszystkim mówi nie tak jak ty.
-Oj no przepraszam , ale tak się cieszyłam, że zapomniałam ci powiedzieć przepraszam.-Mówi i mnie przytula.
-No już dobrze. Wybaczam-Śmieje się, po czym wchodzimy do sali na lekcje.
Oczywiście cały dzień nic ciekawego się nie dzieję. Cały czas nauczyciele tłumaczą różne lekcje, ale ja jakoś nie mogę się nad tym wszystkim skupić.Przez cały dzień Harry nie pojawia się przy mnie i to daje mi do zrozumienia,że pewnie jest zajęty lekcjami. Zrozmyśleń wyrywa mnie głos znienawidzonej przez pół klasy matematycy.
-Hope czy możesz mi odpowiedzieć napytanie.-Mówi na głos i patrzy na mnie groźnie.
No pięknie to wpadłam jak już raz się podpadnie tej babie to na następny raz jest gorzej.
-Przepraszam,ale się zamyśliłam i nie słyszałam pani pytania.
-No coż..Wielka szkoda. Więc pewnie z wielką chęcią zostaniesz po lekcjach porozmawiać ze mną.
-Tak prosze pani-Mówie cicho i spuszczam głowe a kobieta dalej prowadzi lekcje.
No to wpadła.
Odruchowo patrze w strone Kim ale ona jest pochłonięta komórką.
No świetnie.
Dokładnie po wszystkich lekcjach przychodze do sali matematyki gdzie już jest ta jakże kochana nauczycielka najlepszego przedmiotu w szkole...Czy już wspominałam,że kocham sarkazm?
-Oo Hope wreszcie jesteś. Usiądź.-Mówi dość opanowanym głosem.
Kiedy szybko zajmuje miejsce przeciwko niej kobieta odrywa się od pisania i patrzy na mnie.
-No dobra Hope  na początek chcę zapytać czy wszystko u ciebie dobrze?-A to checa, ona się mnie pyta nie o matematyke.
-Wszystko dobrze prosze pani.-Odpowiadam zszokowana.
-Oj no już daj spokój. Wiem,że jestem wymagająca z matmy ale to nie znaczy,że jestem aż takim złym potworem.-Mówi i się uśmiecha co odwzajemniam.
-Poprosiłam cię też żebyś została bo mam do ciebie sprawe.
-Tak?
-Mam siostrzeńca w twoim wieku no i on ma problemy w nauce. Mogłabyś mu pomagać. Wiesz mnie to on do ponocy nie chce a może ciebie by się posłuchał.

O ja...Mam pomagać jakiemuś chłopakowi z nauką?
Co na to powie Harry?
Z drugiej strony jak patrze  na tą kobiete to żal mi się jej troche robi.
-No dobra-Odpowiadam a do sali wchodzi wysoki brunet którego nie znam.
-O właśnie o wilku mowa. Lukasie poznaj Hope, ta urocza dama zgodziła ci się pomagać.
-Hej-Mówię i się uśmiecham. Jej jaki on przystojny..Jednak Harrego mi nie przebije.
-No cześć-Odpowiada z uśmieszkiem na ustach poczym chwyta moją ręke i lekko całuje.
Po godzinie wychodze ze szkoły.
Umówiliśmy się,że Lukas będzie do mnie przychodził na początek we czwartki a potem zobaczymy.
Cały czas jednak myślę nad reakcją Harrego na tą informacje
Pewnie się mu nie za bardzo spodoba. No,ale już się nie wycofam.
Kiedy idę przez park słucham śpiewu ptaków.
Jest super.
Zakochane pary siedzą na ławkach i się śmieją.
Jednak kiedy już wychodze z parku na przeciwległej ulicy widzę znajomą  burze loków. Mina mi żednie kiedy widzę,że koło właściciela tych włosów idzie jakaś laska 
Niestety nim zdążam się dokładnie przyjrzeć para znika  mi z oczu.
A nich to...
Postanawiam szybko zatelefonować do loczka żeby sprawdzić gdzie jest.
-Halo-Odbiera po trzech sygnałach.
-Cześć. Dzwonie tylko zapytać czy wszystko ok.-Odzywam się niepewnie.
-Tak kochanie. Wpadne do ciebie potem a teraz kończe bo jesteśmy z Lou troche zajęci.-Mówi a potem da się usłysześ głos Louisa który go woła.
-Okey. To pa.
Uff to nie on.
Teraz do mnie dociera a czym ja myślałam. Przecież Harry mnie kocha i nigdy nie zostawi.
----------------------------------------
Hej :*
Przepraszam za błędy i za długość rozdziału. 
Jakoś mi się on nie za bardzo podoba. Aczkolwiel ma on spory wpływ na to co będzie potem.
Lukasa już możecie zobaczyć w zakładce bohaterowie.
Odliczacie już czas do walentynek? :P Ja jak najbardziej bo zapowiada się ciekawy dzień :D
Dziękuję wam za wszystko misie moje kochane.
Kocham was mocno :*****



sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 20

Z nogami jak z waty idę powoli otworzyć. Albo to Harry, albo Stella...
Jejku...
Ale kiedy dostrzegam kto tak naprawdę przyszedł zastygam w miejscu. To Anne.
 Mama mojego chłopaka.
-Dobra Hope było fajnie, ale teraz Harry ma wracać do domu. Jest późno a on nie daje znaku życia. Czemu nie odbiera komórki?-Pyta wyraźnie zmartwiona.
OMG co się stało i gdzie jest mój kochany?
-Ja nic nie wiem.Pogniewał się na mnie a potem wyszedł i już tu nie wrócił.-Mówię ze strachem
-Jezu..A jak mu się coś stało?-W jej głosie słychać przerażenie.
-Niech się pani uspokoi. Pewnie zaraz wróci i będzie dobrze.-Próbuję pocieszyć kobietę, ale sama już się boję jak nie wiem co.
-No dobrze. Pójdę go poszukać a jak by się do ciebie odezwał to daj znać.
-Oczywiście
O matko a jak to przeze mnie Harremu mogło się coś stać?
Nie powinnam nic przed nim ukrywać..
Chciałam dobrze a skończyło się na tym, że mojemu ukochanemu może coś grozić a a nic nie mogę poradzić.
W ciągu dziesięciu minut dzwonię do chłopaka z dwadzieścia razy, ale za każdym razem włącza się poczta głosowa.
Żeby tylko był cały-Modlę się w duchu.
Nagle wpadam na pomysł, żeby zadzwonić do jego kolegów. przecież po kłótni też bym poszła do koleżanek.
Na pierwszy ogień idzie Niall bo on kręcił z Kim.
Na szczęście po dwóch sygnałach odbiera
-Halo.
-Halo...Yy cześć Niall tu Hope szukam Harrego. Jest może u ciebie?-Pytam z nadzieją w głosie.
-Przykro mi Hope,ale nie mogę pomóc. Owszem Harry tu był godzinę temu, opowiadał,że się pokłóciliście. Ale potem wyszedł i nie wiem gdzie ani do kogo.-Chłopak opowiada a mnie ciarki przechodzą na myśl,że  Harry poszedł do jakiejś innej dziewczyny.
Nie. Stop.
Mój kochany taki nie jest.
Lecz kiedy obdzwaniam wszystkich jego znajomych a Anne mnie informuje,że nadal go nie ma.
Nie mogę się powstrzymać i mimo późnej pory idę pod dom Stelli.
Cholernie się boję,że on tam jednak może być.
Kiedy jestem pod domem dziewczyny jedno światło w całym domu się świeci.
Nagle jednak drzwi wejściowe się otwierają a kiedy widzę kto w nich stoi robi mi się dosłownie słabo.
Moje najgorsze obawy się sprawdzają albo wiem dostrzegam tam Harrego,który dosłownie całuje Stellę.
Boże...jak on mógł?
No dobra może i źle zrobiłam nie mówiąc Harremu o Marcelu, ale żeby od razu takie coś.
Czemu?
Kiedy się od siebie odklejają chłopak odchodzi w kierunku swojego domu, a dziewczyna z uśmiechem na twarzy wraca do domu.
Ja natomiast stoję otępiała i nie mogę się ruszyć.
Po co było to wszystko?
Te wszystkie słowa i obietnice jak po pierwszej kłótni on już leci do innej.
Jeszcze rano pisał,że mnie kocha a teraz całuje tą sukę. Teraz to nawet bym się nie zdziwiła,że to on pomagał jej mnie zastraszać.
Zaraz...To by się zgadzało...
Przecież niby chciał,żebym poszła z tym na policje ale jak zaprotestowałam to bardzo się nie upierał o swoją rację.
Jezusie...Na tą myśl kolejne łzy zalewają mi twarz.
Co teraz?
Pewnie chłopak teraz ze mną zarwie i pobiegnie do tej lali.
Ja tego nie przeżyje.
Nie chce.
Kiedy wracam do domu ciotki nadal nie ma.
Więc szybko się kompie a potem znowu wybucham głośnym płaczem.
Dlaczego on to zrobił?
Kiedy już jestem wręcz zmęczona po płaczu udaje się mi zasnąć.
Kiedy się budzę jestem obojętna na wszystko. Nic już nie chce.
Postanawiam dziś nie iść do szkoły bo serio nie czuje się na siłach,żeby zobaczyć nową słodką parkę.
-Hej słońce. Czas do szkoły.-Mówi do mnie promiennie ciocia.
-Proszę mogę dziś zostać w domu? Źle się czuję.
-Ojj no dobrze kochanie odpocznij jeszcze dziś a teraz musze lecieć do pracy. Kocham cię. Papa-Mówi całuje mnie w głowę i wychodzi zostawiając mnie samą.
Ja natomiast nie mając na nic siły kładę się s powrotem spać.
Budzi mnie głośne pukanie do drzwi.
A kto tym razem?
  Niechętnie zwlekam się z łóżka i idę otworzyć.
Niestety już po chwili tego żałuję.
To Harry.
-Dlaczego cię dziś nie było w szkole? Martwiłem się o ciebie-Mówi z wyraźnym zmartwienie. Niezły z niego aktor.
-Źle się czuje i tyle-Postanawiam zostać jak na razie spokojna.
-Może trzeba iść do lekarza?
-Nie. Już jest lepiej.
-Mogę wejść?
-Wątpię żebyś chciał. Może lepiej idź do swojej nowej lepszej dziewczyny.-Mówię na wydechu-Rozumiem źle zrobiłam nie mówiąc ci nic o Marcelu,ale żebyś od razu mnie skreślał? Myślałam,że się kochamy-Kończę i zaczynam płakać.
-Ej Hope o czym ty..
-Idź stąd po prostu. Stella pewnie na ciebie czeka tak jak wczoraj.
 -Kochanie,ale to nie tak. Skąd ty w ogóle wiesz o tym, że u niej byłem?
-Widziałam jak od niej wychodziłeś i się całowaliście.
-Zaraz ci wyjaśnię.
-No to wal śmiało. Co masz na swoją obronę?
-Nie pamiętasz jak miałem się przymilać do niej tak dla niepoznaki?No to właśnie wczoraj byłem u niej,żeby myślała,że się nią interesuje. Oczywiście i tak to nic dla mnie nie znaczy bo kocham ciebie.
-Ale ty ją całowałeś widziałam.
-Skarbie to ona mnie pocałowała,ale dałem się tylko raz więc spokojnie.
-A ja już się bałam,że mnie zostawisz.
-Skarbie nie mógłbym za bardzo Cię kocham. Fakt nie spodobało mi  się to,że nie powiedziałaś mi o tym chłopaku z internetu ale nigdy bym cię przez to nie zostawił. Uwierz mi.-Mówi i mnie mocno przytula.
Uff co za ulga. A już się bałam,że zostanę sama z tym wszystkim.
-Błagam nie rób już tego więcej. Nie spotykaj się z nią za moimi plecami. Od tond wszystko ci będę mówiła.
-Obiecuje skarbie. Żadnych spotkań z nią bez twojej wiedzy. Przepraszam.
-Nie to ja przepraszam Harry.
Potem chłopak mnie całuje i zapominam o tym incydencie.
Po tym jak Harry poszedł do domu wrócił mi humor.
Od razu piszę do Marcela o tym wszystkim. Oczywiście tym razem powiem o tym Harremu.

Hej. Dziś pokłóciłam się z chłopakiem o to,że nic mu o tobie nie powiedziałam. W sumie to nie wiem jak on się dowiedział,ale już trudno. Najważniejsze,że już wszystko jest dobrze. A co tam u ciebie?

Oj to dobrze,że wszystko dobrze xD
 Ja natomiast miałem typowy dzień w szkole a potem siedzenie w domu i nauka, no może jeszcze dodatkowo zaniosłem koleżance lekcje bo jej nie było.

Piszemy ze sobą jeszcze jakiś czas po czym wyłączam laptopa i idę zdobić kolację.
Kiedy jem posiłek z ciocią opowiadamy sobie co dziś robiłyśmy i jak samopoczucie. Taka typowa babska rozmowa.
Tez dzień zaczął się beznadziejnie a kończy bardzo miło.
Kiedy już prawie usypiam otulona moją kołdrą słyszę jakiś szelest w ogrodzie a potem głuchą ciszę przerywa dźwięk rozbijającej się przez kamień szyby. A na kamieniu jest przyczepiona kartka z napisem.
No widzisz lepsi zawsze wygrywają!!!
-Hope kochanie co się dzieje? -Pyta ciotka kiedy wbiega do mojego pokoju. Postanawiam zamaskować to wszystko.
-Najmocniej cię przepraszam ciociu,ale miałam zły sen no i się nie kontrolowałam i rzuciłam szklanką o szybę. Naprawdę przepraszam.-Jęczę.
-Oj no dobrze. Czasami tak jest kochanie. Jutro wymienimy szybę i będzie dobrze-Uspokaja mnie a ja czuję ulgę i wyrzuty sumienia.
Kiedy zasypiam w salonie cały czas mam tekst z tej kartki przy kamieniu.
To pewnie Stella.
Boże czy ona da mi w końcu spokój?
--------------------------
Hej :)
Tak już na koniec moich ferii taki rozdział.Błagam zabieżcie mnie stąd ja nie chce do szkoły :(
Nie spodziewałyście się,że osobą na początku będzie mama Harrego co nie? :D
Jak myślicie? Harry coś jeszcze ukrywa?
Uparta ta Hope no nie?Za nic nie chce iść na policję.
No dobra miśki dzięki,że jesteście i komentujecie.
Kocham was mocno mocno mocno :***
Całusy <3

piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 19

Następnego dnia budzę się dość wcześnie i od razu przypominam sobie o moim nocnym koszmarze.
To było takie okropne i realne...
Mam nadzieję,że to tylko głupi sen.
Żeby trochę się odprężyć biorę laptopa i piszę do Marcela.
Hej :)
Jakie masz na dziś plany?
Czekam nie całe pięć minut a on już odpisuje.
No Hejka ;)
Dziś chyba spędzę dzień z moją dziewczyną, trzeba korzystać bo jutro znowu szkoła się zacznie.
A jak tam ci się spało?

Dobra Marcelowi mogę napisać prawdę...
Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to,że miałam koszmar o którym teraz nie mogę zapomnieć.
Ojej a co ci się takiego śniło?
Pamiętasz jak pisałam o tej dziewczynie co mnie straszy?
To śniło mi się,że chciała mnie zabić.
To było okropne.

O mater...
Nie martw się, ludziom śnią się przeróżne rzeczy. Czasem dobre czasem złe. Będzie dobrze.
Po tej wiadomości trochę się uspokajam. Piszemy jeszcze dziesięć minut po czym kończę i idę na śniadanie. Jednak jeszcze przed wejściem do kuchni mój telefon daje znać,że dzwoni mój kochany Harry.
Kiedy odbieram szeroki uśmiech gości na mojej twarzy.
-Hej-Mówię szybko.
-No hej ślicznotko. Dobrze spałaś-Pyta a w ostatnich słowach słyszę obawę.
No przecież mu nie powiem o śnie. Po co mam go martwić?
-No wyspałam się. A tobie jak tam minęła noc?
-Śniłem o tobie, więc było idealnie. Przyjdę dziś po ciebie i przyprowadzę cię do mnie na obiad. Mama strasznie nalega.
-Hymm...No dobrze. To o której?
-Bądź gotowa na piętnastą królewno.
-Dobra. Będę czekała. Do zobaczenia.
-Na razie słońce ty moje-Mówi i się rozłącza.
No dobra do piętnastej jeszcze kupa czasu.
Do tej godziny uczę się,oglądam film, idę do kościoła a równo o piętnastej słyszę pukanie do drzwi.
Będąc ubrana w czarną elegancką sukienkę i lakierki idę otworzyć.
Chłopak wygląda bosko.
Ma cudowną koszule i dżinsy.
Może nie jest ubrany tak odświętnie jak ja,ale i tak wygląda przecudownie.
-Hej słoneczko. Gotowa?-Pyta i mnie lekko całuje w usta.
-Tak. Możemy iść.
Trochę źle się czuje z tym,że zostawiłam ciotkę samą w domu,ale w końcu sama nalegała żebym poszła na ten obiad.
No więc idę.
W czasie drogi do domu chłopaka opowiada mi jak to ochoczo pomagał swojej matce w przygotowaniu tego obiadu.
Kobieta wita mnie z otwartymi ramionami i zaprasza do stołu.
Kiedy wszyscy razem jemy, prowadzimy rozmowy o wszystkim i o niczym.
Po posiłku wracamy z Harrym  mojego pokoju i tam się zaszywamy oglądając jakiś film na laptopie.
Dzień szybko leci...
Kiedy kończymy oglądanie w oczach loczka widzę niepewność.
-Hope proszę mów mi o wszystkim. Niczego nie ukrywaj. Pamiętaj zawsze ci pomogę.-Mówi na wydechu a ja nie wiem co zrobić więc tylko siedzę i się na niego patrzę.
-Czyli nie masz mi nic do powiedzenia?-Pyta zdziwiony.
-Właśnie nie-Odpowiadam zdziwiona.
Chłopak nic już potem  nie odpowiada tylko patrzył się bez wyrazu na ekran laptopa.
Co jest grane?
Kiedy wracamy do oglądania filmu,ale jakoś nie mogę się skupić.
Co się stało z tym Harrym.
Nie powiedziałam mu o tym śnie a on się zachowuje jakby wszystko wiedział.
Przecież o tym nocnym incydencie napisałam tylko Marcelowi.
-Ej co się dzieje?-Pytam  i unoszę jego brodę i patrzę w jego oczy. W jego spojrzeniu jest ból,strach,złość.
-Nic-Mówi i zaciska usta w cienką linię.
-Przecież widzę,że coś cię gryzie. Mi możesz wszystko powiedzieć.
-Tak wiem,ale czemu ty mi wszystkiego nie mówisz?
-Harry nie wiem o co ci chodzi...
-Jak to nie wiesz?!-Teraz to krzyczy.
-Nie krzycz na mnie-Ja też podnoszę ton głosu.
-Może kurwa o to,że jakiemuś kolesiowi z internetu mówisz więcej niż mi.
-Skąd ty to...
-Niech Cię to nie obchodzi skąd to wiem.
-Ale...
-Dobra. Wiesz co? Nie mam na razie ochoty z tobą gadać.
-No ale...-Nie dokańczam a on wychodzi trzaskając drzwiami.
Co to miało być?
Skąd on wie co ja piszę do Marcela.
Są dwie opcje.
Albo Harry grzebał mi w laptopie, albo to on jest Marcelem.
Nie,no raczej pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna, bo po co on miałby podawać się za kogoś kim nie jest.
To nie ma sensu.
kiedy idę do kuchni zastaje tam zaskoczoną ciocię.
-Harry tak szybko wyszedł. Co się stało? Pokłóciliście się?-Zadaje mi pytania.
-No można tak powiedzieć.
-A o co poszło o ile mogę wiedzieć?
-No bo on mi zarzuca, że nie mówię mu wszystkiego a mojemu przyjacielowi z internetu tak.
-A czy to prawda Hope?
-Po części tak. No bo Marcelowi napisałam, że śnił mi się zły sen i taka to tajemnica. Ale Harry od razu się złości, że nic mu nie powiedziała. Ale przecież ja tylko nie chciałam go zamartwiać.
-Rozumiem Hope. Na pewno się pogodzicie. A teraz ja idę do koleżanki. Dobrze?
-Pewnie. Baw się dobrze.
Kiedy ciotka wychodzi. trochę mnie oblutuje strach, bo nie lubię siedzieć sama w domu więc dzwonie do Kim a już po chwili dziewczyna jest u mnie w mieszkaniu.
Opowiadam jej całą dzisiejszą historię i ona też się zastanawia skąd Harry wie o Marcelu i wogóle.
-Zobaczysz jeszcze on tu przyjdzie i będzie przepraszał za to zachowanie-Mówi i mnie przytula.
Jest jakaś dwudziesta pierwsza a cioci nadal nie ma i jestem sama w domu.
Naglę słyszę głośne pukanie do drzwi.
Cholera kto to?...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej wszystkim <3
No i co sądzicie o zachowaniu harrego. Słuszne?
No i kto taki przyszedł do Hope?
A co tam u was?
U mnie kiepsko bo już koniec ferii i od poniedziałku znowu do szkoły.
Boże...ja nie chce....
Dziękuję, że jesteście kocham was <3
Całusy :*****


 

środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 18

 
Kiedy Harry parkuje przed moim domem dostrzegam, że w środku światła się świecą na co się wzdrygam.
-Co się stało?- Pyta wyraźnie zmartwiony.

 -W domu się świeci światło, a przecież nie powinno nikogo być.
-Pójdę z tobą.Spokojnie skarbie.-Pociesza mnie po czym wychodzimy z auta i kierujemy się ku drzwiom domu.Kiedy wchodzimy serce wali mi jak oszalałe, ale nic na to nie poradzę.
Otwierając drzwi już cała się trzęsę.
-Spokojnie-Uspokaja Harry i bierze do ręki szklany wazon.
Bóg wie co on che zrobić...
-Hope to ty?-Uff....słyszę głos mojej ciotki.
-Ale mnie wystraszyłaś ciociu.-mówię i ją przytulam.
-A jak ty mnie. Gdzieś ty była?-Pyta zmartwionym głosem.
-Harry zabrał mnie do swoich dziadków.-Oświadczam a ciotka lustruje Harrego.
-Nie przedstawiłaś nas.-Mówi jakby z zarzutem.
-No tak to jest...
-Jestem Harry Styles oraz jestem chłopakiem pani uroczej siostrzenicy.-Uprzedza mnie chłopak.
-Chłopakiem?Nic mi nie mówiłam, że masz chłopaka.
-No jakoś nie było okazji.
-Dobrze to ja może już pójdę bo jest dość późno-Oświadcza Harry po czym przytula mnie i całuje w czoło. Potem posyła ciepłe spojrzenie mojej cioci i wychodzi.
-Całkiem przystojny i nawet miły ten Harry. Mam nadzieję,że dobrze Cię traktuje i jesteś szczęśliwa.
-Oczywiście-Odpowiadam i uśmiecham się szeroko.
Gadamy jeszcze dobre pół godziny, dowiaduje się co ciekawego ciotka robiła. Kiedy kończymy rozmowę  od razu kieruje się do łazienki. Myje się i biorę swojego laptopa.
Postanawiam podzielić się ze swoimi wrażeniami z dzisiejszego dnia z Marcelem.
Wchodzę na portal i od razu do niego pisze.
-Hej. Co tam u ciebie słychać?
Nie muszę długo czekać na odpowiedź.
-No hejo. U mnie wszystko dobrze, właśnie wróciłem do domu, bo byłem z moją dziewczyną. A ty co robiłaś?
-Uuu to pewnie miałeś ciekawy dzień. A ja byłam ze swoim chłopakiem u jego dziadków. Było super.
-No to pewnie jesteś z nim szczęśliwa. Prawda?
-No pewnie. Wiesz mam trochę kłopotów bo dziewczyna  która się ugania za nim trochę mi grozi. Lecz nie zrezygnuje z jego.
-No to dobrze. Mam nadzieję, że będzie dobrze.
Piszemy razem jeszcze z godzinę po czym kładę się spać.
Kiedy już oczy zaczynają mi się zamykać słyszę sygnał przychodzącego sms.
Kiedy spoglądam na wyświetlacz od razu się uśmiecham bo to Harry.
Mam nadzieję, że miło spędziłaś dzień. Kocham cię i słodkich snów słońce ty moje.

Od razu odpisuje.
Dziś było wspaniale. Też Cię kocham. Dobranoc.
 
Po wysłaniu wiadomości od razu usypiam.

-Ty głupia szmato. Do niczego się nie nadajesz i jesteś beznadziejna.
A jednak on woli ciebie, ale jak w końcu znikniesz on wreszcie będzie tylko mój. Więc chyba musimy z tobą skończyć....-Mówi z jadem w głosie a potem czuje straszny ból...







Budzę się cała spocona.
To był tylko sen. Nic się nie dzieje.
Boże niech to się skończy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej przepraszam, ale dziś krótko...
Sorki za błędy itp, ale troszkę mi się zawaliły ferie i  jeżdżę do różnych lekarzy  z bo mam kłopot z nogą.
Nie wiem kiedy kolejny rozdział, ale postaram się jak najszybciej napisać

Jak myślicie kiedy Harry ujawni swoją drugą osobowość(Marcela)?
 I jak zareaguje Hope na tą wiadomość?
kocham was i pozdrawiam <3

środa, 14 stycznia 2015

hej :)

To narazie nie rozdział, ale zapraszam na mojego nowego bloga, którego będę pisała z koleżanką : http://just-your-dark-side.blogspot.com/
Na razie jest tylko prolog, ale już niebawem pojawi się rozdział.
zapraszam <3

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 17



Kiedy jedziemy samochodem trochę się uspokajam.
Nadal nie rozumiem jak można być tak złą osobą.
Na szczęście mam hardego i nie zamierzam z niego rezygnować, bo naprawdę go kocham
-już się lepiej czujesz skarbie?- Pyta Harry troskliwym głosem.
-Tak, już jest lepiej- Odpowiadam i się lekko uśmiecham.-A ta w ogóle to gdzie mieszkają twoi dziadkowie-Próbuje rozładować napiętą atmosferę.
-Godzinkę drogi stąd. To mała, ale przytulna mieścina. Mama nadzieję, że ci się spodoba.
-Na pewno tak będzie.
-Nie opowiadałem ci, ale oni mają bardzo ciekawą historię swojej miłości.-Mówi dumnie.
-No to opowiadaj.
-Zaczęli pisać ze sobą na jakimś portalu i przez pewien czas nie wiedzieli, że mieszkają niedaleko siebie. No, ale kiedy już się poznali oczywiście zostali parą i wszystko było dobrze. Niestety zostali oszukani i rozłączono ich, na szczęście nieporozumienie zostało wyjaśnione i taki nappy end. Nie rozwiedli się do tej pory, a kochają się na zabój.
-To bardzo romantyczne.
-Tak wiem, zawsze brałem ich miłość jako przykład. Niestety inni mnie nie traktowali poważnie. Dopiero ty to zmieniłaś.
Kiedy to mówi robi mi się ciepło na sercu. Mój kochany.
Po dziesięciu minutach jesteśmy na miejscu. Dom jego dziadków jest bardzo ładny z pięknym ogrodem i huśtawką.
-Harry kochanie, nareszcie jesteście.-Z domu wychodzi urocza para staruszków trzymająca się za ręce.
-Witaj babuniu-Mówi Harry pogodnie i przytula kobietę.
-O a ty zapewne jesteś tą uroczą Hope, o której nasz wnuk prawie cały czas gada.-Odzywa się dziadek chłopaka.
-Tak to ja.-Odpowiadam i zostaje zamknięta w żelaznym uścisku.
-Oj dajcie już spokój i wejdźmy do środka-Oświadcza mój chłopak.
-No to ja zrobię herbatę a wy czujcie się jak u siebie-mówi babcia i kieruje się do małej kuchni.
-Pomogę ci kochanie-Odpowiada dziadek, rzeczywiście urocza z nich para.
-Faktycznie są bardzo dobraną parą.
-A nie mówiłem, że są uroczy.
Po godzinie Harry wyciąga mnie na spacer po okolicy.
Jest tu bardzo ładnie, mała mieścina, ale jest tu naprawdę super.
Tak spokojnie, cicho. Jest też śliczna łąka porośnięta różnymi kwiatami.
Postanawiamy trochę odpocząć więc siadamy na tej ślicznej łące.
-I jak podoba ci się tu?- Pyta zaciekawiony Harry.
-Oczywiście, tak tu spokojnie i pięknie. Mogłabym tu zamieszkać.
-kiedy byłem mały uciekłem babci i wsiadłem do traktora, który obecnie stał na polu. Podpatrzyłem jak tam wsiąść, ale zejść to była inna bajka. Więc siedziałem tam z pół godziny wiesz dla mnie to była frajda, ale potem mi się za to nieźle oberwało. Więc już tak nie robiłem.
Kończy opowiadać a ja się śmieję.
-Ej to nie było śmieszne dla mojej babci. Wiesz jak się przejęła.
-Nie no wiadomo. Ale tak sobie wyobrażam ciebie takiego małego i ta frajda, że siedzisz w traktorze.
-No ej..- Mówi i zaczyna mnie łaskotać.
-Ej przestań..- Krztuszę się ze śmiechu.
Po paru minutach szczęście przestaje i wracamy do posesji jego dziadków.
Siedzimy tam ze dwie godziny po czym wracamy do domu.
Całą podróż rozmawiamy tak jakby nic się nie stało rano.
Ale teraz niestety wracamy do rzeczywistości i kłopotów...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej misie przepraszam, że długo mnie nie było 
Niestety nie wiem kiedy zdołam napisać kolejny rozdział bo coś sobie zrobiłam w kolano i jutro jadę do szpitala na badania i nie wiem kiedy wrócę.
pamiętajcie, że was bardzo kocham i dziękuję za waszą obecność.
to do zobaczenia niebawem <3 <3 <3 <3