sobota, 5 września 2015

Rozdział 27

-Tak jakoś myślałam,że przyjedziemy akurat tu.-Mówię kiedy Harry parkuje samochód pod domem jego dziadków.
-Dzieci moje kochane, jak miło was znowu widzieć.-Wita nas bacia mojego chłopaka.
-Panią też miło widzieć-Mówię kiedy nas przytula.
-O witajcie dzieci.-Podchodzi dziadek.-Ale czy przypadkiem nie powinniście być teraz w szkole?
-Daj spokój dziadku-Odzywa się Harry.-Jeden dzień nas nie zbawi.
Kiedy kończymy pić herbatę w miłym towarzystwie dziadków Stylesów wychodzimy się przejść po okolicy.
-Masz naprawdę super dziadków Harry-Mówię z uśmiechem.
-O tak są cudowni. Co z tego,że nadal nie ogarniają zwykłego laptopa są kochani.
I tak mija nam bardzo przyjemnie spacer.
Kiedy siadamy na ławce trochę odpicząć spoglądam na mojego ukochanego i widzę w jego oczach zmartwienie.
-Czy wszystko dobrze?-Pytam zatroskana.
-Tak, tylko hymm...Chyba muszę ci coś powiedzieć.
-No słucham-Ponaglam go.
-Bo wiesz chodzi o tego całego Marcela z internetu.
O matko...
-Harry-Przerywam. -Wiem,że masz prawo być zazdrosny ale serio nie masz o co....
-Ale Hope.
-Proszę przestań.Jesteśmy u twoich dziadków i odpoczywamy, nie potrzebna nam sprzeczka.
-No dobra. Zapomnij 
-I dobrze- Mówię po czym się do niego przytulam.
P.O.V Harry
Byłem już tak blisko od wyznania prawdy i znowu nic z tego. 
Tak się boję jej reakcji na to wszystko. 
A co jeśli mnie zmienawidzi?
Zostawi?
Zniszczy?
Serio jeszcze na nikim mi tak nie zależało jak na Hope.
Naprawdę nie wiem co bym zrobił gdyby mnie zostawiła.
Muszę jej jak najszybciej wyznać prawdę bo będę miał kłopoty .
Cała ta tajemnica już mnie męczy. 
Teraz jak o tym myślę to wydaje mi się okropne to,że udając inną osobę namawiałem ją na rozmawianie i godzenie się ze mną.
To jest niesprawiedliwe.
Powiem jej prawdę jak już wrócimy do miasta.
P.O.V Hope 
Po naszym spacerze Harry chodził jakiś zmartwiony.
Serio jest zazdrosny przez mojego internetowego przyjaciela?
Naprawdę nie ma o co, ale Harry jak to Harry ciężko mu coś uświadomić.
Kiedy zaczyna się robić powoli ciemno postanawiamy wracać do domu.
Jestem naprawdę zadowolona z mile spędzonego dnia z moim ukochanym.
-Dziękuje ci za dzisiaj-Mówię kiedy podjeżdżamy pod mój domu.
-Nie ma za co skarbie-Odpowiada i mnie całuje na pożegnanie.
-To jutro sie zobaczymy w szkole?
-Tak. Kocham cię i śpij dobrze.
-Dobranoc i też cię kocham.
Kiedy wchodzę do domu muszę się tłumaczyć gdzie byłam i co robiłam. Dowiaduje się też,że Kim była tu i się o mnie pytała.
Wiec pomimo późnej pory idę do jej domu.
-O proszę kogo my tu mamy?-Mówi kiedy otwiera.
-Hej. Byłaś u mnie w domu. Coś się stało?
-Tak pani od matmy pytała czy ten chłopak z jej rodziny Lukas nadal może chodzić na korki do ciebie.
-Pewnie,że może. Napisze to mu jutro. A wogóle to poopowiadaj co jeszcze u ciebie słychać jak z Niallem?
-A bardzo fajnie pozatym,że się czasem sprzeczamy. 
-A coś więcej?
-Hymm no nie  wiem byłam z nim ostatnio na randce i on spotkał swoją byłą i trochę zrobiła aferę no, ale potem było całkiem fajnie.
-Aww. Chyba nie chce znać szczegółów.-Komentuje i się obie śmiejemy.
Potem gadamy jeszcze o wszystkim i o niczym poczym wracam do domu.
Kiedy kiedy jestem już gotowa do spania nachodzi mnie ochota napisania do mojego przyjaciela przez którego omało co się dziś nie pokłóciłam z moim ukochanym.
Hej Marcel
Jak tam u ciebie? :)
Czekam pięć minut, dziesięć a tu nic.
Może śpi? 
A może coś mu się stało? 
Nie! Ja jak zwykle za bardzo przeżywam wszystko.
Poprostu może śpi i tyle.
Zobaczymy rano.
Biorę jeszcze tylko telefon do ręki i piszę SMS Harremu,że go kocham i życzę mu dobrej nocy poczym kładę się spać bo jestem padnięta.
Kiedy się budzę jestem jakaś niespokojna jakby coś się miało złego stać.
Naszczęście do końca tygodnia mogę nie iść do szkoły. 
To ma plusy i minusy.
Plusy są takie,że jak nie idę do szkoły to nie spotkam Stelli a minusy takie,że mogę znieść jajko w domu.
Kiedy odpalam laptopa poważnie zaczynam się martwić ponieważ nie mam wiadomości od Marcela. 
Co jest grane?

piątek, 8 maja 2015

Rozdział 26

Po dłuższej chwili odklejamy się od siebie. Jestem zszokowana tym co się stało. Teraz widzę,że Harremu serio na mnie zależy. Tak się bałam,że mu się coś stało a tym czasem okazało się, że ktoś mu powiedział,że zmarłam. Gdybym ja była na jego sytuacji to chyba bym nie wytrzymała.
W ciszy, trzymając się za ręce wychodzimy ze szpitala. Kiedy podchodzimy do samochodu gdzie czeka na mnie moja ciotka Harry ostatni raz mnie przytula i szepcze mi do ucha: Nigdy więcej takiej akcji...-Po czym całuje mnie lekko i odchodzi. Ja natomiast patrzę na niego cały czas dopóki z auta nie wysiada Amanda.
-Lepiej zrób zdjęcie zostanie na dłużej-Mówi i zaczyna się śmiać.
-Haha bardzo śmieszne-Burczę sarkastycznie i wsiadam do samochodu.
-No to co Hope? może pojedziemy do galerii?
-Do galerii?Serio?
-Tak, a czemu nie.
-Bo nigdy ze mną nie jeździłaś do galerii-Tłumaczę i mogę dostrzec cień smutku na jej twarzy.
-Dlatego dziś jest ten pierwszy raz-Żartuje.
Po wielgachnym centrum handlowym łazimy ze dwie godziny kupując różne rzeczy.
Ciotka kupiła perfumy, bluzkę, kolczyki i wiele innych dodatków. ja natomiast kupiłam sobie książkę, lakier do paznokci i bransoletkę.
Ale nie to jest najważniejsze.
Ważne jest to,że bardzo miło spędziłyśmy czas.Gadałyśmy, śmiałyśmy się...Było miło.
Kiedy wróciłyśmy do domu byłyśmy bardzo zmęczone chodzeniem więc wcześnie się położyłyśmy.
Przed samym snem sprawdzam czy nikt do mnie nie pisał, ale okazuje się,że nie mam żadnej nieodczytanej wiadomości. Trochę dziwnie,że Harry nic nie napisał, ale już trudno. Może on też był zmęczony dniem i już śpi. Pisze tylko do kim z wieścią,że kupiłam sobie nową książkę, po czym kładę się spać.

-Byłaś taka naiwna kujonico. Serio myślałaś,że któryś z chłopaków może się w tobie zakochać. naiwna jesteś, a masz takie dobre oceny.-Mówi i mnie uderza w policzek po czym odchodzi.....

Budzę się ze łzami w oczach. Czemu mi się coraz częściej śnią koszmary. Mam nadzieję,że to co mi się śni nigdy nie będzie miało miejsca. Bo chyba bym nie wytrzymała.
W snach idę przez park i nagle widzę widok który łamię mi serce. Mianowicie Harry siedzi na ławce a obok niego Stella. Rozmawiają i się przytulają. ja zaczynam płakać, a kiedy do nich podchodzę wyśmiewają się ze mnie i mówią, że jestem strasznie naiwna bo uwierzyłam,że ktoś może mnie pokochać.
Na samą myśl ciarki mnie przechodzą.To okropne uczucie.
Kiedy spoglądam na zegarek jest 2.00 więc jeszcze kładę się z zamiarem zaśnięcia. Ale i tak udaje mi się zasnąć jakąś godzinę później.

Kiedy się budzę jest godzina 10. Jestem jeszcze trochę słaba to tym niemiłym wydarzeniu więc nie muszę iść do szkoły. W kuchni zastaję tylko karteczkę.
Musiałam już wyjść do pracy. Wrócę jak najszybciej.-Ciocia(ta twoja ulubiona :P)

W ciągu dnia piszę z Kim która mi zdaje relację z wszystkich lekcji i oświadcza,że przejdzie mnie odwiedzić.
Dowiaduję się też,że Harrego również nie ma w szkole.
Postanawiam więc napisać do niego, żeby zobaczyć czy wszystko u niego dobrze.

hej :)
Kim mi napisała,że nie ma cię w szkole i się trochę martwię. Mam o co?

Nie czekam długo na odpowiedź.

Nie kochanie, nie masz o co :* Po prostu otwórz drzwi ;)

Zaskoczona ale i też podekscytowana biegnę otworzyć drzwi a już sekundę później widzę te przepiękne zielone tęczówki które tak kocham.
-Hej kochanie.-mówi i mnie mocno przytula.
-Hej-Odpowiadam z wielkim uśmiechem na ustach.
-Chcę cię gdzieś zabrać, więc weź potrzebne rzeczy i w drogę.
-A  jak ja wolę zostać w domu-Przekomarzam się z nim.
-Oj to będę musiał pokazać jak dbam o kondycję i cię porwać-Śmieje się a ja razem z nim.
Idę szybko po bluzę i wychodzimy.
-To gdzie mnie zabierasz?-Pytam gdy już jesteśmy w samochodzie loczka.
-Na koniec świata maleńka.-Mówi i mi puszcza oczko.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej :*
Dzis krótko,ale chciałam żeby właśnie tu się rozdział skończył..
Mam nadzieję,że nie zanudzam.
Uwierzcie mam na to opowiadanie tyle pomysłów,że czasem nie wiem jak to wszystko napisać, żeby potem to miało sens.
Długo rozdziału nie było, ale moim wrogiem teraz jest czas, więc wiecie...nie jest łatwo.
Jak myślicie gdzie Harry zabierze Hope?
A i bardzo dziękuję za wasze komentarze :* <3
kocham was <3 <3 <3

środa, 18 marca 2015

Rozdział 25

Patrzę na reakcje Harrego,ale on tylko stoi i się na mnie patrzy bez wyrazu.
-Naprawdę chcesz to zakończyć?
-Tak będzie lepiej dla nas.
-Ja chce żebyś była szczęśliwa tylko tyle.
-To uszanuj moją decyzje.
-No dobrze
Szepcze na koniec i wychodzi zostawiając mnie samą.
Ja już nie mam siły płakać więc  wpatruje się w sufit.
Szybko zasypiam bo jestem padnięta a kiedy się budzę jest przy mnie roztrzęsiona Kim.
-Dziewczyno coś ty sobie myślała?-Pyta przez łzy.
-Prosze nie teraz. Jestem zmęczona.
-Boże jak ty mogłaś? Chciałaś się zabić tak? Zostawić mnie?!? Co ci do cholery strzeliło do tej głowy.
-Kim ja chciałam tylko lepiej pospać. Nie chciałam specjalnie przedawkować.
-Ale to zrobiłaś!!!Omałoco nie dostałam zawału kiedy się dowiedziałam.
-Kochana przepraszam.
-I słusznie...-Mówi i mnie mocno przytula.
Potem zjawia się moja ciotka i wysłuchuje kazania jak nieodpowiednio się zachowałam poczym zpowrotem usypiam.
Następnego dnia kiedy się budzę czuje się o wiele lepiej niż wczoraj.
Moje szpitalne leniuchowanie przerywa mój chłopak. A raczej były chłopak.
-Co tu robisz? Przecież ci już wszystko powiedziałam.
On natomiast nic nie mówi tylko siada na krześle przy łóżku poczym chwyta mnie za ręke i zaczyna ją głaskać.
Mam czas żeby mu się przyjrzeć i to co widze sprawia,że łzy od nowa zbierają mi się w oczach.
Podpuchnięte czerwone od łez oczy, włosy w totalnym nie ładzie.
-Hope...-Zaczyna po dłuższej chwili.-Ja chciałem cię bardzo przeprosić za te wszystkie moje słowa. Nawet nie wiesz co poczułem kiedy zobaczyłem cię taką zimną, nieprzytomną..na tej podłodze. To było takie okropne...Byłem wtedy taki bezradny ...ja próbowałem cię obudzić ale wszystko na nic.
Tak się bałem-Ostatnie słowa ledwo wychodzą z jego ust.-
Stałaś się dla mnie jak powietrze bez którego nie mogę żyć.
Błagam nie kończ naszego związku. Poprawie się.Zrobie wszystko. Tylko błagam nie przekreślaj naszej miłości.
Ja tego nie wytrzymam.-Kończąc łzy spływają z jego policzka a ja głośno wciągam powietrze.
-Oj Harry. Pozwól mi to wszystko przemyśleć. Faktycznie może za szybko wyskoczyłam z tym zerwaniem i wogóle. Ale zanim coś postanowie musze sobie to wszystko poukładać w głowie.-Mówię bawiąc się jego lokami.
Ale mówie jedno myślę drugie.
Tak naprawde to z wielką chęcią bym już mu powiedziała,że tamta rozmowa nie miała sensu i nigdy nie będe chciała zakończyć naszego związku.
-A jak się czujesz?
-Już jest lepiej.-Odpowiadam i zapada cisza.-Harry idź do domu widze,że ty też jesteś zmęczony. A ja chciałabym teraz troche pobyć sama.-Mówię spokojnie.
-No dobrze królewno. Jak byś czegoś potrzebowała to dzwoń.-Ze smutną miną całuje moją ręke i wychodzi.
Mój kochany.
Teraz dopiero sobie zdaje sprawę z tego co chciałam zrobić.
Zerwać z moim Harrym?
Boże jaka byłam wtedy głupia.
Jak ja to sobie wyobrażałam?
Moje rozmyślenia przerywa lekarz.
-Dzień dobry Hope. Jak się dziś czujesz?
-O wiele silniej niż wczoraj.
-Oh bardzo mnie to cieszy. No więc dziś po południu już będziemy mogli cię wypisać do domu. Lecz zalecam odpoczynek do końca tygodnia jesteś teraz bardzo osłabiona.
-Oczywiście,będę odpoczywała. Oniczym innym nie marzę.
Kiedy lekarz wychodzi postanawiam napisać do Marcela.

No heja
Co tam u ciebie?
U mnie dobrze tylko jestem w szpitalu bo troszkę przedawkowałam środki nasenne no i tak jakoś wyszło.
Ale już jest ok :)

O dziwo nie czekam długo na odpowiedź.

Hej
Ej ej czy ty przypadkiem nie zwariowałaś. Mogło ci się stać coś serio poważnego. Ehhh. A czemu w ogóle brałaś te leki?

A ja ci jeszcze nie pisałam,ale strasznie się pokłóciłam z Harrym a potem ktoś mnie piekielnie wystraszył. Chciałam poprostu dobrze pospać. A teraz mam nauczkę.

No właśnie. Na następny raz dobrze pomyślisz. A z Harrym to już pewnie się pogodziłaś tak?

No niestety nie. Nawet z nim tak jakby zerwałam ale wtedy nie myślałam jasno. Teraz daliśmy sobie trochę czasu na przemyślenie wszystkiego,ale ja już bym chciała go przytulić.

No nic nie poradzisz. Serce nie sługa. A poza tym zrobisz co masz zrobić.
No właśnie.

Wiesz co? Cieszę się,że  mnie zawsze wspierasz i mogę z tobą pisać. Serio to wiele znacz.

Ech uwaga bo się zarumienię.
Ok. Na razie kończę bo mam lekcje.

No dobra. Pa ;)

Serio fajnie,że mam Marcela.
Ciekawe czy kiedyś go spotkam na prawdę.
Z rozmyśleń wyrywa mnie ciocia.
-No Hope...Gadałam z lekarzem i możemy wracać do domu. Zbieraj się.
Już po godzinie wychodzimy ze szpitala.
P.O.V Harry
Wiem. Prosiła mnie o czas. Ale ja po prostu nie mogę. Znowu idę do szpitala na nogach jak z waty.
Mam nadzieję,że mnie nie odepchnie.
Kiedy docieram do sali dziewczyny odkrywam,że mojej Hope już tam nie ma. Z niepokojem idę zapytać się pielęgniarek.
-Przepraszam tu obok w sali leżała moja dziewczyna Hope. Wie pani gdzie ona jest?-Pytam a ona patrzy się na mnie smutno.
-Przykro mi,ale ostatnia pacjentka na tej sali  zmarła godzinę temu.-Kiedy kończy mówić serce mi się rozpada.
Umarła? Ale czemu?
Przecież podobno już było dobrze.
Jak to się mogło stać.
Osuwam się na podłogę i płaczę.
Nie obchodzą mnie inni.
Boże czemu ona?
Co ona takiego zrobiła?
Ja przecież tak ją kocham.
Nie ja nie dam rady bez niej.
Ona była moim tlenem,światłem,wybawieniem.
Siedzę tak skulony dłuższy czas gdy nagle słyszę ten niebiański głosik
-Harry?Co się stało?Czemu płaczesz?-Ja po prostu nie wierzę w to co widzę kiedy podnoszę głowę.
To moja Hope.
-Hope?Ale przecież ty...
-Stało się coś Harry?
-One powiedziały,że ty...ż..e...nie..ży..jesz-Jąkam się.
-Co?-Pyta zszokowana.-Nie Harry nic mi nie jest. Po prostu zostałam wypisana ze szpitala a teraz wróciłam bo zapomniałam torby. Ale nic mi nie jest Harry.
-Boże ja tak się bałem.-Szepcze. I znowu zakrywam oczy dłońmi.
-Spokojnie-Głaszcze mnie po głowie-jestem tu i nie zostawię Cię.-Po tych słowach mnie przytula.
Mógłbym tak ją trzymać w ramionach już zawsze....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej :)
Dziś było P.O.V Harrego :D Kto się cieszy? hihi :P
Mam nadzieję,że nie zawaliłam sprawy.
Miałam zakończyć na dość drastycznym momencie(ale nie chce żebyście dostały jakiegoś zawału albo co :D)
Dziękuję wam,,że ze mną jesteście i  mnie wspieracie.
kocham was mocno :* <3 <3 <3

wtorek, 17 marca 2015

Libster Blog Awards

Dziękuję bardzo za nominacje Najl Czufa <3
Pytania:\

1. Ile masz lat?
Mam 15 lat :P

2. Co Cię skłoniło do zaczęcia historii z blogowaniem? 
Odkąd stałam się Directioner i widziałam te blogi jak dziewczyny zdobywały czytelniczki itp. To sama postanowiłam spróbować  ponieważ do głowy przychodziły mi różne pomysły.

3. Masz jakiś swój rytuał, zanim siądziesz i zaczniesz pisać dalszy ciąg opowiadania?
Nie. Po prostu kiedy myślę i mam jakiś pomysł to go zapisuje a później wcielam w fanfiction.

 4. Skąd bierzesz pomysły na nowe opowiadania?
 Z mojego życia, z różnych historii które słyszałam a najczęściej z mojej bujnej wyobraźni a także opisuję sytuacje które chciałabym przeżyć osobiście.

 5. Co Cię inspiruje, w tym, co robisz?
  Oczywiście czytelniczki i przyjaciółki, no i życie xx

 6. Czy ktoś z rodziny, znajomych, wie, że piszesz?
Moje przyjaciółki

7. Twoje największe marzenie związane z blogowaniem i opowiadaniem?
 Oczywiście żeby mieć dużo czytelniczek, komentarzy  pozytywnych jak i negatywnych.

 8. Jak wygląda Twój normalny dzień z życia?
 Wstaje rano, idę do szkoły, potem wracam pomagam czasem rodzicom, wychodzę z przyjaciółmi a potem wracam robię lekcje/uczę się ^^ i idę spać.


 9. Jeśli tu i teraz, mógłbyś spełnić jedno swoje marzenie, jakie by to było?
Rozpocząć niekończące się wakacje <3

10. Dostajesz telefon od wydawnictwa i dowiadujesz się, że chcą wydać Twoją książkę. Co robisz? Tchórzysz czy podejmujesz się wyzwania? Uzasadnij swoją decyzję.
Podejmuje wyzwanie ponieważ wydanie książki to moje marzenie(a trzeba je spełniać <3 )

 11. Jaka jest Twoja zabawna historia z dzieciństwa?
Hymm może to jak założyłam nocnik na głowę i bawiłam się w kowboja a wszyscy się śmiali :P

No i tyle...
Ja nominuję:


Moje pytania:
1.Kiedy zaczęłaś pisać swoje pierwsze ff?
2.Przeżyłaś już jakąś historię miłosną?
3.Twoja ulubiona piosenka?
4.Jesteś umówiona z przyjaciółką na dwór a na ostatnią chwilę chłopak który ci się podoba zaprasza cię na spacer kogo wybierasz?
5.Twój idol?
6.Byłaś już za granicą? Gdzie?
7.Twój wymarzony dzień?
8.Masz taką naj naj przyjaciółkę?
9. Fb czy TT
10.Ulubiony dzień tygodnia?
11.Lubisz czytać? Jakie rodzaje książek?





czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 24

Po godzinie użalania się nad sobą usypiam zmęczona tym wszystkim.
Dostaje też wiadomość od ciotki z informacją o tym,że ma ważne sprawy do załatwienia a potem będzie nocować u znajomej.
To mi ułatwia sprawe bo znowu by sie o mnie martwiła a tego nie chce.
Kiedy się budzę jestem cała obolała i nadal wykończona.
Kiedy patrzę na telefon i widze,że nie mam żadnej wiadomości ani nieodebranego połączenia robi mi się jeszcze gorzej.
Więc to serio ma być koniec?
Przez taką głupote zniszczyłam mój związek?
Kiedy znowu mam się rozpłakać słyszę dzwonek do drzwi co mi daje jakąś nadzieję,że to Harry.
Niestety kiedy patrzę przez wizjer nikogo nie widze co mnie bardzo dziwi.
Kiedy otwieram drzwi i się rozglądam faktycznie nikogo nie widze.
Ale kiedy patrzę na wycieraczke dostrzegam  tam małe pudełko na prezent.
Zaciekawiona  biore pudełko i wchodze do domu.
Kiedy otwieram prszen zaadresowany do mnie nagle spostrzegam,że w środku się coś rusza. Ze strachu upuszczam pudełko a z niego wychodzi wieli owłosiony pająk.
Potem w całym domu rozlega się mój paniczny krzyk.
Szybko biorę buda i zabijam to coś.
Boże jak można być tak okropnym i straszyć kogoś w taki sposób?
Pomimo upływu czasu ja nadal jestem tak roztrzęsiona,że zachowuje się jak wariatka.
Lerze na podłodze z podkurczonymi kolanami i płaczę.
Ja już nie mam siły. Potrzebuje tu kogoś.
Niech mnie ktoś przytuli, powie coś miłego..
Czemu ja musze być sama?
To jest to czego boje się najbardziej.
Nagle wpadam na pewien pomysł, przecież  znam pewien pomysł żeby sobie ulrzeć.
Środki nasenne.
Wtedy będe długo spała i już nie będe musiała się ze wszystkim męczyć.
Ostatnimi siłami idę do szawki z lekami.
Nie mam teraz głowy na czytanie ulotki biorę pięć tabletek bo chce długo spać.
Kiedy je połykam chcę iść do pokoju, ale jak jestem na korytarzu nagle robi mi się słabo,kręci mi się w głowie.
Jedyne co pamiętam to jak bym słyszała głos Harrego następnie upadam na podłoge a potem jest już tylko ciemność....
P.O.V Harry
Kiedy wychodzę ze szkoły jestem już spokojniejszy.
Dlaczego ona mi nie powiedziała o tym chłopaku?
Przecież nie miała już mieć tajemnic przedemną.
Najbardziej mnie boli to,że tym razem nasza kłótnia się potoczyła za daleko i pod wpływem emocji padły nieprzemyślane słowa.
Będe musiał to potem naprawić.
Kiedy już jestem w domu postanawiam się troche przespać bo jestem tym wszystkim zmęczony....

Harry....Harry błagam pomóż mi...Już nie daje rady....Błagam pomóż...

Budze się z krzykiem.
Co to ma być?
Co za koszmar. Moja kochana Hope woła o pomoc a ja nie moge do niej podejść. Postanawiam pójść do niej i sprawdzić czy wszystko u niej dobrze.Kiedy docieram pod dom dziewczyny mam już w głowie wszystko ułożone co jej powiem.
Lecz kiedy wchodzę bez pukania omałoco nie krzyczę ze strachu.
Moja Hope, moje słoneczko leży na podłodze nie dając znaku życia.
Boże....Gorzej niż w moim kosznarze.
Jest taka blada jak śnieg i taka zimna.
-Hope błagam obudź się-Potrząsam jej ciałem.-Skarbie nie zostawiaj mnie.
Kiedy nie uzyskuje żadnego znaku życia pędem dzwonie po karetke i znowu klękam przed nią.
Jest taka zimna.
Boże ...
Co jej się mogło stać?
I dopiero teraz dostrzegam pudełko po jakiś proszkach leżące obok niej.
O nie!!!
A jak ona umrze?
Nie!!Stop!!
Jej nic nie może być. Ona musi do mnie wrócić.
Kiedy pogotowie zabiera ją do szpitala prędko dzwonię po moją mamę żeby mnie też tam zawiozła.
Kobieta zjawia się bardzo szybko i razem jedziemy do szpitala.
Cały czas boje się jak cholera.
Jak jej coś się stanie nigdy sobie tego nie wybacze.
Tak  bardzo ją kocham.
P.O.V Hope
Nagle otwieram oczy gdyż cały czas słyszę upierdliwe pikanie.
Zajmuje mi chwile na zoriętowanie się gdzie obecnie jestem.
Po chwili już wiem,że jestem w szpitalu. Chyba faktycznie przesadziłam z tymi lekami.
Po chwili wchodzi lekarz.
-Dzień dobry Hope. Jak się czujesz?
-Nawet dobrze,ale jestem strasznie słaba.
-W twojej sytuacji to normalne. Zrobiliśmy swoje i teraz powinno być już dobrze, ale zostaniesz do jutra na obserwacji.
-No dobrze.
-Zawiołać tu twojego chłopaka? On strasznie się o ciebie zamartwia.
Harry tu jest?
Czyli się o mnie martwi.
Ale teraz muszę z nim poważnie porozmawiać.
-Jakby pan mógł to tak.-Odpowiadam.
Po jakichś dwóch minutach zamiast lekarza stoi Harry.
-Coś ty najlepszego zrobiła?-Słyszę najpierw.
-Musimy pogadać-Mówię pewnie.
-No oczywiście,że musimy.
-Nie powinniśmy już być razem.-Wypalam na początku, a Harry zastyga w miejscu.
-Co takiego?-Pyta zszokowany.
-To co słyszałeś. My tylko się kłócimy i nic pozatym. Nie ma już dnia bez awantury. Więc to będzie najlepsze rozwiązanie.-Nie wiem jakim cudem wypowiadam te słowa. Ale tak chyba będzie lepiej.
Może i na początku będe cierpiała,ale potem pewnie będzie lepiej.
-------------------------------
Hej :)
Dziś po raz kolejny pojawiła się perspektywa Hazzy.
No i jak?
Dobrze zdecydowała Hope?
Jak myślicie co będzie dalej?
Kocham was♥♥♥
Do następnego :***