sobota, 5 września 2015

Rozdział 27

-Tak jakoś myślałam,że przyjedziemy akurat tu.-Mówię kiedy Harry parkuje samochód pod domem jego dziadków.
-Dzieci moje kochane, jak miło was znowu widzieć.-Wita nas bacia mojego chłopaka.
-Panią też miło widzieć-Mówię kiedy nas przytula.
-O witajcie dzieci.-Podchodzi dziadek.-Ale czy przypadkiem nie powinniście być teraz w szkole?
-Daj spokój dziadku-Odzywa się Harry.-Jeden dzień nas nie zbawi.
Kiedy kończymy pić herbatę w miłym towarzystwie dziadków Stylesów wychodzimy się przejść po okolicy.
-Masz naprawdę super dziadków Harry-Mówię z uśmiechem.
-O tak są cudowni. Co z tego,że nadal nie ogarniają zwykłego laptopa są kochani.
I tak mija nam bardzo przyjemnie spacer.
Kiedy siadamy na ławce trochę odpicząć spoglądam na mojego ukochanego i widzę w jego oczach zmartwienie.
-Czy wszystko dobrze?-Pytam zatroskana.
-Tak, tylko hymm...Chyba muszę ci coś powiedzieć.
-No słucham-Ponaglam go.
-Bo wiesz chodzi o tego całego Marcela z internetu.
O matko...
-Harry-Przerywam. -Wiem,że masz prawo być zazdrosny ale serio nie masz o co....
-Ale Hope.
-Proszę przestań.Jesteśmy u twoich dziadków i odpoczywamy, nie potrzebna nam sprzeczka.
-No dobra. Zapomnij 
-I dobrze- Mówię po czym się do niego przytulam.
P.O.V Harry
Byłem już tak blisko od wyznania prawdy i znowu nic z tego. 
Tak się boję jej reakcji na to wszystko. 
A co jeśli mnie zmienawidzi?
Zostawi?
Zniszczy?
Serio jeszcze na nikim mi tak nie zależało jak na Hope.
Naprawdę nie wiem co bym zrobił gdyby mnie zostawiła.
Muszę jej jak najszybciej wyznać prawdę bo będę miał kłopoty .
Cała ta tajemnica już mnie męczy. 
Teraz jak o tym myślę to wydaje mi się okropne to,że udając inną osobę namawiałem ją na rozmawianie i godzenie się ze mną.
To jest niesprawiedliwe.
Powiem jej prawdę jak już wrócimy do miasta.
P.O.V Hope 
Po naszym spacerze Harry chodził jakiś zmartwiony.
Serio jest zazdrosny przez mojego internetowego przyjaciela?
Naprawdę nie ma o co, ale Harry jak to Harry ciężko mu coś uświadomić.
Kiedy zaczyna się robić powoli ciemno postanawiamy wracać do domu.
Jestem naprawdę zadowolona z mile spędzonego dnia z moim ukochanym.
-Dziękuje ci za dzisiaj-Mówię kiedy podjeżdżamy pod mój domu.
-Nie ma za co skarbie-Odpowiada i mnie całuje na pożegnanie.
-To jutro sie zobaczymy w szkole?
-Tak. Kocham cię i śpij dobrze.
-Dobranoc i też cię kocham.
Kiedy wchodzę do domu muszę się tłumaczyć gdzie byłam i co robiłam. Dowiaduje się też,że Kim była tu i się o mnie pytała.
Wiec pomimo późnej pory idę do jej domu.
-O proszę kogo my tu mamy?-Mówi kiedy otwiera.
-Hej. Byłaś u mnie w domu. Coś się stało?
-Tak pani od matmy pytała czy ten chłopak z jej rodziny Lukas nadal może chodzić na korki do ciebie.
-Pewnie,że może. Napisze to mu jutro. A wogóle to poopowiadaj co jeszcze u ciebie słychać jak z Niallem?
-A bardzo fajnie pozatym,że się czasem sprzeczamy. 
-A coś więcej?
-Hymm no nie  wiem byłam z nim ostatnio na randce i on spotkał swoją byłą i trochę zrobiła aferę no, ale potem było całkiem fajnie.
-Aww. Chyba nie chce znać szczegółów.-Komentuje i się obie śmiejemy.
Potem gadamy jeszcze o wszystkim i o niczym poczym wracam do domu.
Kiedy kiedy jestem już gotowa do spania nachodzi mnie ochota napisania do mojego przyjaciela przez którego omało co się dziś nie pokłóciłam z moim ukochanym.
Hej Marcel
Jak tam u ciebie? :)
Czekam pięć minut, dziesięć a tu nic.
Może śpi? 
A może coś mu się stało? 
Nie! Ja jak zwykle za bardzo przeżywam wszystko.
Poprostu może śpi i tyle.
Zobaczymy rano.
Biorę jeszcze tylko telefon do ręki i piszę SMS Harremu,że go kocham i życzę mu dobrej nocy poczym kładę się spać bo jestem padnięta.
Kiedy się budzę jestem jakaś niespokojna jakby coś się miało złego stać.
Naszczęście do końca tygodnia mogę nie iść do szkoły. 
To ma plusy i minusy.
Plusy są takie,że jak nie idę do szkoły to nie spotkam Stelli a minusy takie,że mogę znieść jajko w domu.
Kiedy odpalam laptopa poważnie zaczynam się martwić ponieważ nie mam wiadomości od Marcela. 
Co jest grane?