sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 20

Z nogami jak z waty idę powoli otworzyć. Albo to Harry, albo Stella...
Jejku...
Ale kiedy dostrzegam kto tak naprawdę przyszedł zastygam w miejscu. To Anne.
 Mama mojego chłopaka.
-Dobra Hope było fajnie, ale teraz Harry ma wracać do domu. Jest późno a on nie daje znaku życia. Czemu nie odbiera komórki?-Pyta wyraźnie zmartwiona.
OMG co się stało i gdzie jest mój kochany?
-Ja nic nie wiem.Pogniewał się na mnie a potem wyszedł i już tu nie wrócił.-Mówię ze strachem
-Jezu..A jak mu się coś stało?-W jej głosie słychać przerażenie.
-Niech się pani uspokoi. Pewnie zaraz wróci i będzie dobrze.-Próbuję pocieszyć kobietę, ale sama już się boję jak nie wiem co.
-No dobrze. Pójdę go poszukać a jak by się do ciebie odezwał to daj znać.
-Oczywiście
O matko a jak to przeze mnie Harremu mogło się coś stać?
Nie powinnam nic przed nim ukrywać..
Chciałam dobrze a skończyło się na tym, że mojemu ukochanemu może coś grozić a a nic nie mogę poradzić.
W ciągu dziesięciu minut dzwonię do chłopaka z dwadzieścia razy, ale za każdym razem włącza się poczta głosowa.
Żeby tylko był cały-Modlę się w duchu.
Nagle wpadam na pomysł, żeby zadzwonić do jego kolegów. przecież po kłótni też bym poszła do koleżanek.
Na pierwszy ogień idzie Niall bo on kręcił z Kim.
Na szczęście po dwóch sygnałach odbiera
-Halo.
-Halo...Yy cześć Niall tu Hope szukam Harrego. Jest może u ciebie?-Pytam z nadzieją w głosie.
-Przykro mi Hope,ale nie mogę pomóc. Owszem Harry tu był godzinę temu, opowiadał,że się pokłóciliście. Ale potem wyszedł i nie wiem gdzie ani do kogo.-Chłopak opowiada a mnie ciarki przechodzą na myśl,że  Harry poszedł do jakiejś innej dziewczyny.
Nie. Stop.
Mój kochany taki nie jest.
Lecz kiedy obdzwaniam wszystkich jego znajomych a Anne mnie informuje,że nadal go nie ma.
Nie mogę się powstrzymać i mimo późnej pory idę pod dom Stelli.
Cholernie się boję,że on tam jednak może być.
Kiedy jestem pod domem dziewczyny jedno światło w całym domu się świeci.
Nagle jednak drzwi wejściowe się otwierają a kiedy widzę kto w nich stoi robi mi się dosłownie słabo.
Moje najgorsze obawy się sprawdzają albo wiem dostrzegam tam Harrego,który dosłownie całuje Stellę.
Boże...jak on mógł?
No dobra może i źle zrobiłam nie mówiąc Harremu o Marcelu, ale żeby od razu takie coś.
Czemu?
Kiedy się od siebie odklejają chłopak odchodzi w kierunku swojego domu, a dziewczyna z uśmiechem na twarzy wraca do domu.
Ja natomiast stoję otępiała i nie mogę się ruszyć.
Po co było to wszystko?
Te wszystkie słowa i obietnice jak po pierwszej kłótni on już leci do innej.
Jeszcze rano pisał,że mnie kocha a teraz całuje tą sukę. Teraz to nawet bym się nie zdziwiła,że to on pomagał jej mnie zastraszać.
Zaraz...To by się zgadzało...
Przecież niby chciał,żebym poszła z tym na policje ale jak zaprotestowałam to bardzo się nie upierał o swoją rację.
Jezusie...Na tą myśl kolejne łzy zalewają mi twarz.
Co teraz?
Pewnie chłopak teraz ze mną zarwie i pobiegnie do tej lali.
Ja tego nie przeżyje.
Nie chce.
Kiedy wracam do domu ciotki nadal nie ma.
Więc szybko się kompie a potem znowu wybucham głośnym płaczem.
Dlaczego on to zrobił?
Kiedy już jestem wręcz zmęczona po płaczu udaje się mi zasnąć.
Kiedy się budzę jestem obojętna na wszystko. Nic już nie chce.
Postanawiam dziś nie iść do szkoły bo serio nie czuje się na siłach,żeby zobaczyć nową słodką parkę.
-Hej słońce. Czas do szkoły.-Mówi do mnie promiennie ciocia.
-Proszę mogę dziś zostać w domu? Źle się czuję.
-Ojj no dobrze kochanie odpocznij jeszcze dziś a teraz musze lecieć do pracy. Kocham cię. Papa-Mówi całuje mnie w głowę i wychodzi zostawiając mnie samą.
Ja natomiast nie mając na nic siły kładę się s powrotem spać.
Budzi mnie głośne pukanie do drzwi.
A kto tym razem?
  Niechętnie zwlekam się z łóżka i idę otworzyć.
Niestety już po chwili tego żałuję.
To Harry.
-Dlaczego cię dziś nie było w szkole? Martwiłem się o ciebie-Mówi z wyraźnym zmartwienie. Niezły z niego aktor.
-Źle się czuje i tyle-Postanawiam zostać jak na razie spokojna.
-Może trzeba iść do lekarza?
-Nie. Już jest lepiej.
-Mogę wejść?
-Wątpię żebyś chciał. Może lepiej idź do swojej nowej lepszej dziewczyny.-Mówię na wydechu-Rozumiem źle zrobiłam nie mówiąc ci nic o Marcelu,ale żebyś od razu mnie skreślał? Myślałam,że się kochamy-Kończę i zaczynam płakać.
-Ej Hope o czym ty..
-Idź stąd po prostu. Stella pewnie na ciebie czeka tak jak wczoraj.
 -Kochanie,ale to nie tak. Skąd ty w ogóle wiesz o tym, że u niej byłem?
-Widziałam jak od niej wychodziłeś i się całowaliście.
-Zaraz ci wyjaśnię.
-No to wal śmiało. Co masz na swoją obronę?
-Nie pamiętasz jak miałem się przymilać do niej tak dla niepoznaki?No to właśnie wczoraj byłem u niej,żeby myślała,że się nią interesuje. Oczywiście i tak to nic dla mnie nie znaczy bo kocham ciebie.
-Ale ty ją całowałeś widziałam.
-Skarbie to ona mnie pocałowała,ale dałem się tylko raz więc spokojnie.
-A ja już się bałam,że mnie zostawisz.
-Skarbie nie mógłbym za bardzo Cię kocham. Fakt nie spodobało mi  się to,że nie powiedziałaś mi o tym chłopaku z internetu ale nigdy bym cię przez to nie zostawił. Uwierz mi.-Mówi i mnie mocno przytula.
Uff co za ulga. A już się bałam,że zostanę sama z tym wszystkim.
-Błagam nie rób już tego więcej. Nie spotykaj się z nią za moimi plecami. Od tond wszystko ci będę mówiła.
-Obiecuje skarbie. Żadnych spotkań z nią bez twojej wiedzy. Przepraszam.
-Nie to ja przepraszam Harry.
Potem chłopak mnie całuje i zapominam o tym incydencie.
Po tym jak Harry poszedł do domu wrócił mi humor.
Od razu piszę do Marcela o tym wszystkim. Oczywiście tym razem powiem o tym Harremu.

Hej. Dziś pokłóciłam się z chłopakiem o to,że nic mu o tobie nie powiedziałam. W sumie to nie wiem jak on się dowiedział,ale już trudno. Najważniejsze,że już wszystko jest dobrze. A co tam u ciebie?

Oj to dobrze,że wszystko dobrze xD
 Ja natomiast miałem typowy dzień w szkole a potem siedzenie w domu i nauka, no może jeszcze dodatkowo zaniosłem koleżance lekcje bo jej nie było.

Piszemy ze sobą jeszcze jakiś czas po czym wyłączam laptopa i idę zdobić kolację.
Kiedy jem posiłek z ciocią opowiadamy sobie co dziś robiłyśmy i jak samopoczucie. Taka typowa babska rozmowa.
Tez dzień zaczął się beznadziejnie a kończy bardzo miło.
Kiedy już prawie usypiam otulona moją kołdrą słyszę jakiś szelest w ogrodzie a potem głuchą ciszę przerywa dźwięk rozbijającej się przez kamień szyby. A na kamieniu jest przyczepiona kartka z napisem.
No widzisz lepsi zawsze wygrywają!!!
-Hope kochanie co się dzieje? -Pyta ciotka kiedy wbiega do mojego pokoju. Postanawiam zamaskować to wszystko.
-Najmocniej cię przepraszam ciociu,ale miałam zły sen no i się nie kontrolowałam i rzuciłam szklanką o szybę. Naprawdę przepraszam.-Jęczę.
-Oj no dobrze. Czasami tak jest kochanie. Jutro wymienimy szybę i będzie dobrze-Uspokaja mnie a ja czuję ulgę i wyrzuty sumienia.
Kiedy zasypiam w salonie cały czas mam tekst z tej kartki przy kamieniu.
To pewnie Stella.
Boże czy ona da mi w końcu spokój?
--------------------------
Hej :)
Tak już na koniec moich ferii taki rozdział.Błagam zabieżcie mnie stąd ja nie chce do szkoły :(
Nie spodziewałyście się,że osobą na początku będzie mama Harrego co nie? :D
Jak myślicie? Harry coś jeszcze ukrywa?
Uparta ta Hope no nie?Za nic nie chce iść na policję.
No dobra miśki dzięki,że jesteście i komentujecie.
Kocham was mocno mocno mocno :***
Całusy <3

piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 19

Następnego dnia budzę się dość wcześnie i od razu przypominam sobie o moim nocnym koszmarze.
To było takie okropne i realne...
Mam nadzieję,że to tylko głupi sen.
Żeby trochę się odprężyć biorę laptopa i piszę do Marcela.
Hej :)
Jakie masz na dziś plany?
Czekam nie całe pięć minut a on już odpisuje.
No Hejka ;)
Dziś chyba spędzę dzień z moją dziewczyną, trzeba korzystać bo jutro znowu szkoła się zacznie.
A jak tam ci się spało?

Dobra Marcelowi mogę napisać prawdę...
Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to,że miałam koszmar o którym teraz nie mogę zapomnieć.
Ojej a co ci się takiego śniło?
Pamiętasz jak pisałam o tej dziewczynie co mnie straszy?
To śniło mi się,że chciała mnie zabić.
To było okropne.

O mater...
Nie martw się, ludziom śnią się przeróżne rzeczy. Czasem dobre czasem złe. Będzie dobrze.
Po tej wiadomości trochę się uspokajam. Piszemy jeszcze dziesięć minut po czym kończę i idę na śniadanie. Jednak jeszcze przed wejściem do kuchni mój telefon daje znać,że dzwoni mój kochany Harry.
Kiedy odbieram szeroki uśmiech gości na mojej twarzy.
-Hej-Mówię szybko.
-No hej ślicznotko. Dobrze spałaś-Pyta a w ostatnich słowach słyszę obawę.
No przecież mu nie powiem o śnie. Po co mam go martwić?
-No wyspałam się. A tobie jak tam minęła noc?
-Śniłem o tobie, więc było idealnie. Przyjdę dziś po ciebie i przyprowadzę cię do mnie na obiad. Mama strasznie nalega.
-Hymm...No dobrze. To o której?
-Bądź gotowa na piętnastą królewno.
-Dobra. Będę czekała. Do zobaczenia.
-Na razie słońce ty moje-Mówi i się rozłącza.
No dobra do piętnastej jeszcze kupa czasu.
Do tej godziny uczę się,oglądam film, idę do kościoła a równo o piętnastej słyszę pukanie do drzwi.
Będąc ubrana w czarną elegancką sukienkę i lakierki idę otworzyć.
Chłopak wygląda bosko.
Ma cudowną koszule i dżinsy.
Może nie jest ubrany tak odświętnie jak ja,ale i tak wygląda przecudownie.
-Hej słoneczko. Gotowa?-Pyta i mnie lekko całuje w usta.
-Tak. Możemy iść.
Trochę źle się czuje z tym,że zostawiłam ciotkę samą w domu,ale w końcu sama nalegała żebym poszła na ten obiad.
No więc idę.
W czasie drogi do domu chłopaka opowiada mi jak to ochoczo pomagał swojej matce w przygotowaniu tego obiadu.
Kobieta wita mnie z otwartymi ramionami i zaprasza do stołu.
Kiedy wszyscy razem jemy, prowadzimy rozmowy o wszystkim i o niczym.
Po posiłku wracamy z Harrym  mojego pokoju i tam się zaszywamy oglądając jakiś film na laptopie.
Dzień szybko leci...
Kiedy kończymy oglądanie w oczach loczka widzę niepewność.
-Hope proszę mów mi o wszystkim. Niczego nie ukrywaj. Pamiętaj zawsze ci pomogę.-Mówi na wydechu a ja nie wiem co zrobić więc tylko siedzę i się na niego patrzę.
-Czyli nie masz mi nic do powiedzenia?-Pyta zdziwiony.
-Właśnie nie-Odpowiadam zdziwiona.
Chłopak nic już potem  nie odpowiada tylko patrzył się bez wyrazu na ekran laptopa.
Co jest grane?
Kiedy wracamy do oglądania filmu,ale jakoś nie mogę się skupić.
Co się stało z tym Harrym.
Nie powiedziałam mu o tym śnie a on się zachowuje jakby wszystko wiedział.
Przecież o tym nocnym incydencie napisałam tylko Marcelowi.
-Ej co się dzieje?-Pytam  i unoszę jego brodę i patrzę w jego oczy. W jego spojrzeniu jest ból,strach,złość.
-Nic-Mówi i zaciska usta w cienką linię.
-Przecież widzę,że coś cię gryzie. Mi możesz wszystko powiedzieć.
-Tak wiem,ale czemu ty mi wszystkiego nie mówisz?
-Harry nie wiem o co ci chodzi...
-Jak to nie wiesz?!-Teraz to krzyczy.
-Nie krzycz na mnie-Ja też podnoszę ton głosu.
-Może kurwa o to,że jakiemuś kolesiowi z internetu mówisz więcej niż mi.
-Skąd ty to...
-Niech Cię to nie obchodzi skąd to wiem.
-Ale...
-Dobra. Wiesz co? Nie mam na razie ochoty z tobą gadać.
-No ale...-Nie dokańczam a on wychodzi trzaskając drzwiami.
Co to miało być?
Skąd on wie co ja piszę do Marcela.
Są dwie opcje.
Albo Harry grzebał mi w laptopie, albo to on jest Marcelem.
Nie,no raczej pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna, bo po co on miałby podawać się za kogoś kim nie jest.
To nie ma sensu.
kiedy idę do kuchni zastaje tam zaskoczoną ciocię.
-Harry tak szybko wyszedł. Co się stało? Pokłóciliście się?-Zadaje mi pytania.
-No można tak powiedzieć.
-A o co poszło o ile mogę wiedzieć?
-No bo on mi zarzuca, że nie mówię mu wszystkiego a mojemu przyjacielowi z internetu tak.
-A czy to prawda Hope?
-Po części tak. No bo Marcelowi napisałam, że śnił mi się zły sen i taka to tajemnica. Ale Harry od razu się złości, że nic mu nie powiedziała. Ale przecież ja tylko nie chciałam go zamartwiać.
-Rozumiem Hope. Na pewno się pogodzicie. A teraz ja idę do koleżanki. Dobrze?
-Pewnie. Baw się dobrze.
Kiedy ciotka wychodzi. trochę mnie oblutuje strach, bo nie lubię siedzieć sama w domu więc dzwonie do Kim a już po chwili dziewczyna jest u mnie w mieszkaniu.
Opowiadam jej całą dzisiejszą historię i ona też się zastanawia skąd Harry wie o Marcelu i wogóle.
-Zobaczysz jeszcze on tu przyjdzie i będzie przepraszał za to zachowanie-Mówi i mnie przytula.
Jest jakaś dwudziesta pierwsza a cioci nadal nie ma i jestem sama w domu.
Naglę słyszę głośne pukanie do drzwi.
Cholera kto to?...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej wszystkim <3
No i co sądzicie o zachowaniu harrego. Słuszne?
No i kto taki przyszedł do Hope?
A co tam u was?
U mnie kiepsko bo już koniec ferii i od poniedziałku znowu do szkoły.
Boże...ja nie chce....
Dziękuję, że jesteście kocham was <3
Całusy :*****


 

środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 18

 
Kiedy Harry parkuje przed moim domem dostrzegam, że w środku światła się świecą na co się wzdrygam.
-Co się stało?- Pyta wyraźnie zmartwiony.

 -W domu się świeci światło, a przecież nie powinno nikogo być.
-Pójdę z tobą.Spokojnie skarbie.-Pociesza mnie po czym wychodzimy z auta i kierujemy się ku drzwiom domu.Kiedy wchodzimy serce wali mi jak oszalałe, ale nic na to nie poradzę.
Otwierając drzwi już cała się trzęsę.
-Spokojnie-Uspokaja Harry i bierze do ręki szklany wazon.
Bóg wie co on che zrobić...
-Hope to ty?-Uff....słyszę głos mojej ciotki.
-Ale mnie wystraszyłaś ciociu.-mówię i ją przytulam.
-A jak ty mnie. Gdzieś ty była?-Pyta zmartwionym głosem.
-Harry zabrał mnie do swoich dziadków.-Oświadczam a ciotka lustruje Harrego.
-Nie przedstawiłaś nas.-Mówi jakby z zarzutem.
-No tak to jest...
-Jestem Harry Styles oraz jestem chłopakiem pani uroczej siostrzenicy.-Uprzedza mnie chłopak.
-Chłopakiem?Nic mi nie mówiłam, że masz chłopaka.
-No jakoś nie było okazji.
-Dobrze to ja może już pójdę bo jest dość późno-Oświadcza Harry po czym przytula mnie i całuje w czoło. Potem posyła ciepłe spojrzenie mojej cioci i wychodzi.
-Całkiem przystojny i nawet miły ten Harry. Mam nadzieję,że dobrze Cię traktuje i jesteś szczęśliwa.
-Oczywiście-Odpowiadam i uśmiecham się szeroko.
Gadamy jeszcze dobre pół godziny, dowiaduje się co ciekawego ciotka robiła. Kiedy kończymy rozmowę  od razu kieruje się do łazienki. Myje się i biorę swojego laptopa.
Postanawiam podzielić się ze swoimi wrażeniami z dzisiejszego dnia z Marcelem.
Wchodzę na portal i od razu do niego pisze.
-Hej. Co tam u ciebie słychać?
Nie muszę długo czekać na odpowiedź.
-No hejo. U mnie wszystko dobrze, właśnie wróciłem do domu, bo byłem z moją dziewczyną. A ty co robiłaś?
-Uuu to pewnie miałeś ciekawy dzień. A ja byłam ze swoim chłopakiem u jego dziadków. Było super.
-No to pewnie jesteś z nim szczęśliwa. Prawda?
-No pewnie. Wiesz mam trochę kłopotów bo dziewczyna  która się ugania za nim trochę mi grozi. Lecz nie zrezygnuje z jego.
-No to dobrze. Mam nadzieję, że będzie dobrze.
Piszemy razem jeszcze z godzinę po czym kładę się spać.
Kiedy już oczy zaczynają mi się zamykać słyszę sygnał przychodzącego sms.
Kiedy spoglądam na wyświetlacz od razu się uśmiecham bo to Harry.
Mam nadzieję, że miło spędziłaś dzień. Kocham cię i słodkich snów słońce ty moje.

Od razu odpisuje.
Dziś było wspaniale. Też Cię kocham. Dobranoc.
 
Po wysłaniu wiadomości od razu usypiam.

-Ty głupia szmato. Do niczego się nie nadajesz i jesteś beznadziejna.
A jednak on woli ciebie, ale jak w końcu znikniesz on wreszcie będzie tylko mój. Więc chyba musimy z tobą skończyć....-Mówi z jadem w głosie a potem czuje straszny ból...







Budzę się cała spocona.
To był tylko sen. Nic się nie dzieje.
Boże niech to się skończy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej przepraszam, ale dziś krótko...
Sorki za błędy itp, ale troszkę mi się zawaliły ferie i  jeżdżę do różnych lekarzy  z bo mam kłopot z nogą.
Nie wiem kiedy kolejny rozdział, ale postaram się jak najszybciej napisać

Jak myślicie kiedy Harry ujawni swoją drugą osobowość(Marcela)?
 I jak zareaguje Hope na tą wiadomość?
kocham was i pozdrawiam <3

środa, 14 stycznia 2015

hej :)

To narazie nie rozdział, ale zapraszam na mojego nowego bloga, którego będę pisała z koleżanką : http://just-your-dark-side.blogspot.com/
Na razie jest tylko prolog, ale już niebawem pojawi się rozdział.
zapraszam <3

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 17



Kiedy jedziemy samochodem trochę się uspokajam.
Nadal nie rozumiem jak można być tak złą osobą.
Na szczęście mam hardego i nie zamierzam z niego rezygnować, bo naprawdę go kocham
-już się lepiej czujesz skarbie?- Pyta Harry troskliwym głosem.
-Tak, już jest lepiej- Odpowiadam i się lekko uśmiecham.-A ta w ogóle to gdzie mieszkają twoi dziadkowie-Próbuje rozładować napiętą atmosferę.
-Godzinkę drogi stąd. To mała, ale przytulna mieścina. Mama nadzieję, że ci się spodoba.
-Na pewno tak będzie.
-Nie opowiadałem ci, ale oni mają bardzo ciekawą historię swojej miłości.-Mówi dumnie.
-No to opowiadaj.
-Zaczęli pisać ze sobą na jakimś portalu i przez pewien czas nie wiedzieli, że mieszkają niedaleko siebie. No, ale kiedy już się poznali oczywiście zostali parą i wszystko było dobrze. Niestety zostali oszukani i rozłączono ich, na szczęście nieporozumienie zostało wyjaśnione i taki nappy end. Nie rozwiedli się do tej pory, a kochają się na zabój.
-To bardzo romantyczne.
-Tak wiem, zawsze brałem ich miłość jako przykład. Niestety inni mnie nie traktowali poważnie. Dopiero ty to zmieniłaś.
Kiedy to mówi robi mi się ciepło na sercu. Mój kochany.
Po dziesięciu minutach jesteśmy na miejscu. Dom jego dziadków jest bardzo ładny z pięknym ogrodem i huśtawką.
-Harry kochanie, nareszcie jesteście.-Z domu wychodzi urocza para staruszków trzymająca się za ręce.
-Witaj babuniu-Mówi Harry pogodnie i przytula kobietę.
-O a ty zapewne jesteś tą uroczą Hope, o której nasz wnuk prawie cały czas gada.-Odzywa się dziadek chłopaka.
-Tak to ja.-Odpowiadam i zostaje zamknięta w żelaznym uścisku.
-Oj dajcie już spokój i wejdźmy do środka-Oświadcza mój chłopak.
-No to ja zrobię herbatę a wy czujcie się jak u siebie-mówi babcia i kieruje się do małej kuchni.
-Pomogę ci kochanie-Odpowiada dziadek, rzeczywiście urocza z nich para.
-Faktycznie są bardzo dobraną parą.
-A nie mówiłem, że są uroczy.
Po godzinie Harry wyciąga mnie na spacer po okolicy.
Jest tu bardzo ładnie, mała mieścina, ale jest tu naprawdę super.
Tak spokojnie, cicho. Jest też śliczna łąka porośnięta różnymi kwiatami.
Postanawiamy trochę odpocząć więc siadamy na tej ślicznej łące.
-I jak podoba ci się tu?- Pyta zaciekawiony Harry.
-Oczywiście, tak tu spokojnie i pięknie. Mogłabym tu zamieszkać.
-kiedy byłem mały uciekłem babci i wsiadłem do traktora, który obecnie stał na polu. Podpatrzyłem jak tam wsiąść, ale zejść to była inna bajka. Więc siedziałem tam z pół godziny wiesz dla mnie to była frajda, ale potem mi się za to nieźle oberwało. Więc już tak nie robiłem.
Kończy opowiadać a ja się śmieję.
-Ej to nie było śmieszne dla mojej babci. Wiesz jak się przejęła.
-Nie no wiadomo. Ale tak sobie wyobrażam ciebie takiego małego i ta frajda, że siedzisz w traktorze.
-No ej..- Mówi i zaczyna mnie łaskotać.
-Ej przestań..- Krztuszę się ze śmiechu.
Po paru minutach szczęście przestaje i wracamy do posesji jego dziadków.
Siedzimy tam ze dwie godziny po czym wracamy do domu.
Całą podróż rozmawiamy tak jakby nic się nie stało rano.
Ale teraz niestety wracamy do rzeczywistości i kłopotów...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej misie przepraszam, że długo mnie nie było 
Niestety nie wiem kiedy zdołam napisać kolejny rozdział bo coś sobie zrobiłam w kolano i jutro jadę do szpitala na badania i nie wiem kiedy wrócę.
pamiętajcie, że was bardzo kocham i dziękuję za waszą obecność.
to do zobaczenia niebawem <3 <3 <3 <3