sobota, 5 września 2015
Rozdział 27
piątek, 8 maja 2015
Rozdział 26
W ciszy, trzymając się za ręce wychodzimy ze szpitala. Kiedy podchodzimy do samochodu gdzie czeka na mnie moja ciotka Harry ostatni raz mnie przytula i szepcze mi do ucha: Nigdy więcej takiej akcji...-Po czym całuje mnie lekko i odchodzi. Ja natomiast patrzę na niego cały czas dopóki z auta nie wysiada Amanda.
-Lepiej zrób zdjęcie zostanie na dłużej-Mówi i zaczyna się śmiać.
-Haha bardzo śmieszne-Burczę sarkastycznie i wsiadam do samochodu.
-No to co Hope? może pojedziemy do galerii?
-Do galerii?Serio?
-Tak, a czemu nie.
-Bo nigdy ze mną nie jeździłaś do galerii-Tłumaczę i mogę dostrzec cień smutku na jej twarzy.
-Dlatego dziś jest ten pierwszy raz-Żartuje.
Po wielgachnym centrum handlowym łazimy ze dwie godziny kupując różne rzeczy.
Ciotka kupiła perfumy, bluzkę, kolczyki i wiele innych dodatków. ja natomiast kupiłam sobie książkę, lakier do paznokci i bransoletkę.
Ale nie to jest najważniejsze.
Ważne jest to,że bardzo miło spędziłyśmy czas.Gadałyśmy, śmiałyśmy się...Było miło.
Kiedy wróciłyśmy do domu byłyśmy bardzo zmęczone chodzeniem więc wcześnie się położyłyśmy.
Przed samym snem sprawdzam czy nikt do mnie nie pisał, ale okazuje się,że nie mam żadnej nieodczytanej wiadomości. Trochę dziwnie,że Harry nic nie napisał, ale już trudno. Może on też był zmęczony dniem i już śpi. Pisze tylko do kim z wieścią,że kupiłam sobie nową książkę, po czym kładę się spać.
-Byłaś taka naiwna kujonico. Serio myślałaś,że któryś z chłopaków może się w tobie zakochać. naiwna jesteś, a masz takie dobre oceny.-Mówi i mnie uderza w policzek po czym odchodzi.....
Budzę się ze łzami w oczach. Czemu mi się coraz częściej śnią koszmary. Mam nadzieję,że to co mi się śni nigdy nie będzie miało miejsca. Bo chyba bym nie wytrzymała.
W snach idę przez park i nagle widzę widok który łamię mi serce. Mianowicie Harry siedzi na ławce a obok niego Stella. Rozmawiają i się przytulają. ja zaczynam płakać, a kiedy do nich podchodzę wyśmiewają się ze mnie i mówią, że jestem strasznie naiwna bo uwierzyłam,że ktoś może mnie pokochać.
Na samą myśl ciarki mnie przechodzą.To okropne uczucie.
Kiedy spoglądam na zegarek jest 2.00 więc jeszcze kładę się z zamiarem zaśnięcia. Ale i tak udaje mi się zasnąć jakąś godzinę później.
Kiedy się budzę jest godzina 10. Jestem jeszcze trochę słaba to tym niemiłym wydarzeniu więc nie muszę iść do szkoły. W kuchni zastaję tylko karteczkę.
Musiałam już wyjść do pracy. Wrócę jak najszybciej.-Ciocia(ta twoja ulubiona :P)
W ciągu dnia piszę z Kim która mi zdaje relację z wszystkich lekcji i oświadcza,że przejdzie mnie odwiedzić.
Dowiaduję się też,że Harrego również nie ma w szkole.
Postanawiam więc napisać do niego, żeby zobaczyć czy wszystko u niego dobrze.
hej :)
Kim mi napisała,że nie ma cię w szkole i się trochę martwię. Mam o co?
Nie czekam długo na odpowiedź.
Nie kochanie, nie masz o co :* Po prostu otwórz drzwi ;)
Zaskoczona ale i też podekscytowana biegnę otworzyć drzwi a już sekundę później widzę te przepiękne zielone tęczówki które tak kocham.
-Hej kochanie.-mówi i mnie mocno przytula.
-Hej-Odpowiadam z wielkim uśmiechem na ustach.
-Chcę cię gdzieś zabrać, więc weź potrzebne rzeczy i w drogę.
-A jak ja wolę zostać w domu-Przekomarzam się z nim.
-Oj to będę musiał pokazać jak dbam o kondycję i cię porwać-Śmieje się a ja razem z nim.
Idę szybko po bluzę i wychodzimy.
-To gdzie mnie zabierasz?-Pytam gdy już jesteśmy w samochodzie loczka.
-Na koniec świata maleńka.-Mówi i mi puszcza oczko.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej :*
Dzis krótko,ale chciałam żeby właśnie tu się rozdział skończył..
Mam nadzieję,że nie zanudzam.
Uwierzcie mam na to opowiadanie tyle pomysłów,że czasem nie wiem jak to wszystko napisać, żeby potem to miało sens.
Długo rozdziału nie było, ale moim wrogiem teraz jest czas, więc wiecie...nie jest łatwo.
Jak myślicie gdzie Harry zabierze Hope?
A i bardzo dziękuję za wasze komentarze :* <3
kocham was <3 <3 <3
środa, 18 marca 2015
Rozdział 25
-Naprawdę chcesz to zakończyć?
-Tak będzie lepiej dla nas.
-Ja chce żebyś była szczęśliwa tylko tyle.
-To uszanuj moją decyzje.
-No dobrze
Szepcze na koniec i wychodzi zostawiając mnie samą.
Ja już nie mam siły płakać więc wpatruje się w sufit.
Szybko zasypiam bo jestem padnięta a kiedy się budzę jest przy mnie roztrzęsiona Kim.
-Dziewczyno coś ty sobie myślała?-Pyta przez łzy.
-Prosze nie teraz. Jestem zmęczona.
-Boże jak ty mogłaś? Chciałaś się zabić tak? Zostawić mnie?!? Co ci do cholery strzeliło do tej głowy.
-Kim ja chciałam tylko lepiej pospać. Nie chciałam specjalnie przedawkować.
-Ale to zrobiłaś!!!Omałoco nie dostałam zawału kiedy się dowiedziałam.
-Kochana przepraszam.
-I słusznie...-Mówi i mnie mocno przytula.
Potem zjawia się moja ciotka i wysłuchuje kazania jak nieodpowiednio się zachowałam poczym zpowrotem usypiam.
Następnego dnia kiedy się budzę czuje się o wiele lepiej niż wczoraj.
Moje szpitalne leniuchowanie przerywa mój chłopak. A raczej były chłopak.
-Co tu robisz? Przecież ci już wszystko powiedziałam.
On natomiast nic nie mówi tylko siada na krześle przy łóżku poczym chwyta mnie za ręke i zaczyna ją głaskać.
Mam czas żeby mu się przyjrzeć i to co widze sprawia,że łzy od nowa zbierają mi się w oczach.
Podpuchnięte czerwone od łez oczy, włosy w totalnym nie ładzie.
-Hope...-Zaczyna po dłuższej chwili.-Ja chciałem cię bardzo przeprosić za te wszystkie moje słowa. Nawet nie wiesz co poczułem kiedy zobaczyłem cię taką zimną, nieprzytomną..na tej podłodze. To było takie okropne...Byłem wtedy taki bezradny ...ja próbowałem cię obudzić ale wszystko na nic.
Tak się bałem-Ostatnie słowa ledwo wychodzą z jego ust.-
Stałaś się dla mnie jak powietrze bez którego nie mogę żyć.
Błagam nie kończ naszego związku. Poprawie się.Zrobie wszystko. Tylko błagam nie przekreślaj naszej miłości.
Ja tego nie wytrzymam.-Kończąc łzy spływają z jego policzka a ja głośno wciągam powietrze.
-Oj Harry. Pozwól mi to wszystko przemyśleć. Faktycznie może za szybko wyskoczyłam z tym zerwaniem i wogóle. Ale zanim coś postanowie musze sobie to wszystko poukładać w głowie.-Mówię bawiąc się jego lokami.
Ale mówie jedno myślę drugie.
Tak naprawde to z wielką chęcią bym już mu powiedziała,że tamta rozmowa nie miała sensu i nigdy nie będe chciała zakończyć naszego związku.
-A jak się czujesz?
-Już jest lepiej.-Odpowiadam i zapada cisza.-Harry idź do domu widze,że ty też jesteś zmęczony. A ja chciałabym teraz troche pobyć sama.-Mówię spokojnie.
-No dobrze królewno. Jak byś czegoś potrzebowała to dzwoń.-Ze smutną miną całuje moją ręke i wychodzi.
Mój kochany.
Teraz dopiero sobie zdaje sprawę z tego co chciałam zrobić.
Zerwać z moim Harrym?
Boże jaka byłam wtedy głupia.
Jak ja to sobie wyobrażałam?
Moje rozmyślenia przerywa lekarz.
-Dzień dobry Hope. Jak się dziś czujesz?
-O wiele silniej niż wczoraj.
-Oh bardzo mnie to cieszy. No więc dziś po południu już będziemy mogli cię wypisać do domu. Lecz zalecam odpoczynek do końca tygodnia jesteś teraz bardzo osłabiona.
-Oczywiście,będę odpoczywała. Oniczym innym nie marzę.
Kiedy lekarz wychodzi postanawiam napisać do Marcela.
No heja
Co tam u ciebie?
Ale już jest ok :)
Ej ej czy ty przypadkiem nie zwariowałaś. Mogło ci się stać coś serio poważnego. Ehhh. A czemu w ogóle brałaś te leki?
Wiesz co? Cieszę się,że mnie zawsze wspierasz i mogę z tobą pisać. Serio to wiele znacz.
Ok. Na razie kończę bo mam lekcje.
Ciekawe czy kiedyś go spotkam na prawdę.
Z rozmyśleń wyrywa mnie ciocia.
-No Hope...Gadałam z lekarzem i możemy wracać do domu. Zbieraj się.
Już po godzinie wychodzimy ze szpitala.
P.O.V Harry
Wiem. Prosiła mnie o czas. Ale ja po prostu nie mogę. Znowu idę do szpitala na nogach jak z waty.
Mam nadzieję,że mnie nie odepchnie.
Kiedy docieram do sali dziewczyny odkrywam,że mojej Hope już tam nie ma. Z niepokojem idę zapytać się pielęgniarek.
-Przepraszam tu obok w sali leżała moja dziewczyna Hope. Wie pani gdzie ona jest?-Pytam a ona patrzy się na mnie smutno.
-Przykro mi,ale ostatnia pacjentka na tej sali zmarła godzinę temu.-Kiedy kończy mówić serce mi się rozpada.
Umarła? Ale czemu?
Przecież podobno już było dobrze.
Jak to się mogło stać.
Osuwam się na podłogę i płaczę.
Nie obchodzą mnie inni.
Boże czemu ona?
Co ona takiego zrobiła?
Ja przecież tak ją kocham.
Nie ja nie dam rady bez niej.
Ona była moim tlenem,światłem,wybawieniem.
Siedzę tak skulony dłuższy czas gdy nagle słyszę ten niebiański głosik
-Harry?Co się stało?Czemu płaczesz?-Ja po prostu nie wierzę w to co widzę kiedy podnoszę głowę.
To moja Hope.
-Hope?Ale przecież ty...
-Stało się coś Harry?
-One powiedziały,że ty...ż..e...nie..ży..jesz-Jąkam się.
-Co?-Pyta zszokowana.-Nie Harry nic mi nie jest. Po prostu zostałam wypisana ze szpitala a teraz wróciłam bo zapomniałam torby. Ale nic mi nie jest Harry.
-Boże ja tak się bałem.-Szepcze. I znowu zakrywam oczy dłońmi.
-Spokojnie-Głaszcze mnie po głowie-jestem tu i nie zostawię Cię.-Po tych słowach mnie przytula.
wtorek, 17 marca 2015
Libster Blog Awards
czwartek, 5 marca 2015
Rozdział 24
Po godzinie użalania się nad sobą usypiam zmęczona tym wszystkim.
Dostaje też wiadomość od ciotki z informacją o tym,że ma ważne sprawy do załatwienia a potem będzie nocować u znajomej.
To mi ułatwia sprawe bo znowu by sie o mnie martwiła a tego nie chce.
Kiedy się budzę jestem cała obolała i nadal wykończona.
Kiedy patrzę na telefon i widze,że nie mam żadnej wiadomości ani nieodebranego połączenia robi mi się jeszcze gorzej.
Więc to serio ma być koniec?
Przez taką głupote zniszczyłam mój związek?
Kiedy znowu mam się rozpłakać słyszę dzwonek do drzwi co mi daje jakąś nadzieję,że to Harry.
Niestety kiedy patrzę przez wizjer nikogo nie widze co mnie bardzo dziwi.
Kiedy otwieram drzwi i się rozglądam faktycznie nikogo nie widze.
Ale kiedy patrzę na wycieraczke dostrzegam tam małe pudełko na prezent.
Zaciekawiona biore pudełko i wchodze do domu.
Kiedy otwieram prszen zaadresowany do mnie nagle spostrzegam,że w środku się coś rusza. Ze strachu upuszczam pudełko a z niego wychodzi wieli owłosiony pająk.
Potem w całym domu rozlega się mój paniczny krzyk.
Szybko biorę buda i zabijam to coś.
Boże jak można być tak okropnym i straszyć kogoś w taki sposób?
Pomimo upływu czasu ja nadal jestem tak roztrzęsiona,że zachowuje się jak wariatka.
Lerze na podłodze z podkurczonymi kolanami i płaczę.
Ja już nie mam siły. Potrzebuje tu kogoś.
Niech mnie ktoś przytuli, powie coś miłego..
Czemu ja musze być sama?
To jest to czego boje się najbardziej.
Nagle wpadam na pewien pomysł, przecież znam pewien pomysł żeby sobie ulrzeć.
Środki nasenne.
Wtedy będe długo spała i już nie będe musiała się ze wszystkim męczyć.
Ostatnimi siłami idę do szawki z lekami.
Nie mam teraz głowy na czytanie ulotki biorę pięć tabletek bo chce długo spać.
Kiedy je połykam chcę iść do pokoju, ale jak jestem na korytarzu nagle robi mi się słabo,kręci mi się w głowie.
Jedyne co pamiętam to jak bym słyszała głos Harrego następnie upadam na podłoge a potem jest już tylko ciemność....
P.O.V Harry
Kiedy wychodzę ze szkoły jestem już spokojniejszy.
Dlaczego ona mi nie powiedziała o tym chłopaku?
Przecież nie miała już mieć tajemnic przedemną.
Najbardziej mnie boli to,że tym razem nasza kłótnia się potoczyła za daleko i pod wpływem emocji padły nieprzemyślane słowa.
Będe musiał to potem naprawić.
Kiedy już jestem w domu postanawiam się troche przespać bo jestem tym wszystkim zmęczony....
Harry....Harry błagam pomóż mi...Już nie daje rady....Błagam pomóż...
Budze się z krzykiem.
Co to ma być?
Co za koszmar. Moja kochana Hope woła o pomoc a ja nie moge do niej podejść. Postanawiam pójść do niej i sprawdzić czy wszystko u niej dobrze.Kiedy docieram pod dom dziewczyny mam już w głowie wszystko ułożone co jej powiem.
Lecz kiedy wchodzę bez pukania omałoco nie krzyczę ze strachu.
Moja Hope, moje słoneczko leży na podłodze nie dając znaku życia.
Boże....Gorzej niż w moim kosznarze.
Jest taka blada jak śnieg i taka zimna.
-Hope błagam obudź się-Potrząsam jej ciałem.-Skarbie nie zostawiaj mnie.
Kiedy nie uzyskuje żadnego znaku życia pędem dzwonie po karetke i znowu klękam przed nią.
Jest taka zimna.
Boże ...
Co jej się mogło stać?
I dopiero teraz dostrzegam pudełko po jakiś proszkach leżące obok niej.
O nie!!!
A jak ona umrze?
Nie!!Stop!!
Jej nic nie może być. Ona musi do mnie wrócić.
Kiedy pogotowie zabiera ją do szpitala prędko dzwonię po moją mamę żeby mnie też tam zawiozła.
Kobieta zjawia się bardzo szybko i razem jedziemy do szpitala.
Cały czas boje się jak cholera.
Jak jej coś się stanie nigdy sobie tego nie wybacze.
Tak bardzo ją kocham.
P.O.V Hope
Nagle otwieram oczy gdyż cały czas słyszę upierdliwe pikanie.
Zajmuje mi chwile na zoriętowanie się gdzie obecnie jestem.
Po chwili już wiem,że jestem w szpitalu. Chyba faktycznie przesadziłam z tymi lekami.
Po chwili wchodzi lekarz.
-Dzień dobry Hope. Jak się czujesz?
-Nawet dobrze,ale jestem strasznie słaba.
-W twojej sytuacji to normalne. Zrobiliśmy swoje i teraz powinno być już dobrze, ale zostaniesz do jutra na obserwacji.
-No dobrze.
-Zawiołać tu twojego chłopaka? On strasznie się o ciebie zamartwia.
Harry tu jest?
Czyli się o mnie martwi.
Ale teraz muszę z nim poważnie porozmawiać.
-Jakby pan mógł to tak.-Odpowiadam.
Po jakichś dwóch minutach zamiast lekarza stoi Harry.
-Coś ty najlepszego zrobiła?-Słyszę najpierw.
-Musimy pogadać-Mówię pewnie.
-No oczywiście,że musimy.
-Nie powinniśmy już być razem.-Wypalam na początku, a Harry zastyga w miejscu.
-Co takiego?-Pyta zszokowany.
-To co słyszałeś. My tylko się kłócimy i nic pozatym. Nie ma już dnia bez awantury. Więc to będzie najlepsze rozwiązanie.-Nie wiem jakim cudem wypowiadam te słowa. Ale tak chyba będzie lepiej.
Może i na początku będe cierpiała,ale potem pewnie będzie lepiej.
-------------------------------
Hej :)
Dziś po raz kolejny pojawiła się perspektywa Hazzy.
No i jak?
Dobrze zdecydowała Hope?
Jak myślicie co będzie dalej?
Kocham was♥♥♥
Do następnego :***
poniedziałek, 2 marca 2015
Rozdział 23
Budze się z krzykiem.
Boże święty co za koszmar.
Te moje koszmary są okropne.
Naszczęście potem udaje mi się jeszcze usnąć.
Kiedy otwieram oczy widzę,że jest późna godzina i trzeba wstać do szkoły.
Podnoszę się i kiedy odwracam się w kierunku drzwi serce o małoco mi nie staje.
-Co ty tu do jasnej cholery robisz?!-Krzyczę.
-Muszę ci wyjaśnoć tą sytuacje wczoraj. Uwież ja ciebie nie okłamałem. Dobra mamie powiedziałem,że ide do ciebie ale serio byłem u Louisa.
-To ładnie tak kłamać mamie?
-No pewnie,że nie lecz na początku myślałem,że pójdę do ciebie i tak jej powiedziałem a potem musiałem pomóc Lou. Serio Hope kocham cię i nie okłamałbym cię już nigdy. Jesteś dla mnie za ważna.
No super czyli znowu on ma racje.
-Uhh-Z powrotem opadam na łóżko.
-Już się nie gniewasz ?-Szepcze mi do ucha kiedy się nademną pochyla.
-Nie mam powodu,ale serio się bałam,że mnie okłamałeś.-Mówię skruszona.
-Oj moja Hope kocham cię i nie okłamię cię. Obiecuje ci to.-Oświadcza poczym mnie obraca na brzuch i całuje w usta.
Mmm..jak ja kocham ich smak. Są takie miękkie i idealne.
-No dobra, ale już nie kłam. Nawet mamie.
-Obiecuje . A teraz chodź bo się spóźnimy na zajęcia-Wyciąga mnie z łóżka. Jemy szybkie śniadanie i wychodzimy.
W szkole nic ciekawego się nie dzieje.
Raz przemkneła mi przed oczami Kim ale była w towarzystwie Nialla więc nie chciałam przeszkadzać.
Kiedy na przerwie siedzę i jem lunch nagle słyszę.
-O hej Hope. Właśnie o tobie myślałem. I jak tam u ciebie?-To Lukas.
O jasna cholera... To on.
A ja Harremu nie powiedziałam nic o nim. Przezież on lada chwila może się tu zjawić i zrobić awanture stulecia.
-No hej Lukas. Wszystko u mnie dobrze.
-I co z tym twoim chłopakiem?
-Wszystko sobie wyjaśniliśmy i jest dobrze.
-No to się cieszę. Niestety nie poszedł mi test i będe musiał pouczyć się na poprawe.
-O to akurat pomogę ci we czwartek na naszych zajęciach.
-Serio dzięki za to,że chcesz mi pomagać. A mówiłaś to temu swojemu chłopakowi? Wiesz,żeby nie rozpętał wojny z tego powodu.
-No właśnie.. Zapomniałam mu powiedzieć, ale zrobie to jak najszybciej.
-Co zamierzasz mi powiedzieć?-No poprostu świetnie . Jak spodziemi stanoł przed nami Harry ze skrzyżowanymi rękami.
No wręcz świetnie. Teraz to będzie się działo.
- O hej Harry. To jest Lukas-Mówię z wymuszonym uśmiechem.
Niestety chlopak patrzy na mnie wrogimi oczami.
-To ja już pójde. Widzimy sie w czwartek.-No dzięki Lukas. Teraz to będzie afera.
-Co do cholery?-Pyta Harry podniesionym głosem.
-No bo wiesz...-Plącze się w słowach.-Pamiętasz jak się poznaliśmy? Pomagałam ci wtedy w nauce.
-A co to ma wspólnego?!
-Właśnie to,że będe pomagała Lukasowi.
-Że co?!?
-Oj Harry on jest z rodziny mojej nauczycielki i obiecałam,że pomoge.
-To ta nauczycielka nie może mu pomagać tylko musisz to być ty?
-Tak. To musze być ja. Oj daj spokój. Będzie przychodził tylko we czwartki.
-Do twojego domu?
-No tak.
-Phh..I mówisz mi o tym teraz?
-Wczoraj nie miałam okazji.
-No poprostu świetnie. A może to tylko taka wymówka, żeby się z nim spotykać co? Zdradzasz mnie?!?
-Jezu...Jak ty możesz tak mówić co?- Teraz to przesada.
-Mówie co myślę.
-No to poprostu super. Jak tak myślisz to może to jakiś znak?
-Co ty piepszysz do cholery?
-No jak mi nie wierzysz i nie ufasz to chyba...-Na koniec cichne.
-Nie powinniśmy być razem tak?
Serce mi staje na chwile a łzy zaczynają płynąć z oczu.
Nie mam już siły z nim gadać więc poprostu odchodzę w ciszy zostawiając zszokowanego Harrego.
Nie no poprostu świetnie.
Kłótnia za kłótnią.
Może naprawde nie powinniśmy być razem?
Nie stop. Co ja gadam?
Kocham mojego Harrego i tyle.
Mam nadzieję,że będzie dobrze i się pogodzimy.
Ale teraz to tylko chcę iść do domu i zapaść się pod ziemię.
Jak on mógł wogóle powiedzieć,że go zdradzam. Ja jestem tak w nim zakochana a on tak o mnie myśli.
Nie no to jest nieprawdopodobne.
Kiedy już siedze w domu kolejny raz wybucham głośnym płaczem.
-------------------------------
Hej :*
Mam nadzieję,że może być.
Następny będzie lepszy.
Dziękuje,że ze mną jesteście.
Serio to dużo dla mnie znaczy.
:* kocham was♥♥♥
środa, 25 lutego 2015
Rozdział 22
Z rozmyśleń wyrywa mnie dzwonek komórki. Kiedy spoglądam na ekran jestem zaskoczona bo dzwoni mama Harrego.
-Cii maleńka. Opowiesz mi o tym.-Pyta zatroskanym głosem.
-Oj ciociu..Już nie mama siły. Najpierw jest super a potem on mnie okłamuje. Baa.. Mnie i jego mamę. Mi powiedział,że idzie do kolegi a mamie, że idzie do mnie.
Już sama nie wiem.
Po długiej rozmowie w ciocią idę spać będąc zmęczona całym dniem .
Oczywiście kiedy sprawdzam swój telefon mam ze sto wiadomości od Harrego.
Większość z nich jest o treści-Porozmawiajmy.Proszę. Wyjaśnię to.
Ta wiadomość trochę mi poprawiła humor.
Jednak kiedy usypiam cały czas myślę o Harrym.
-Czyli to prawda? Cały czas kłamałeś i się ze mnie wyśmiewałeś?
-Tak. Ale wiesz...Nawet to było zabawne-Mówi i się śmieje.-To twoje zaangażowanie itp. To było niezłe.
-Jesteś okropny.
-Oj wyluzuj nieźle się bawiłem. A teraz sorry,ale Stella na mnie czeka. Nara.
Mówi i odchodzi a ja mam ochotę przestać oddychać.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej :)
Trochę mnie nie było, ale teraz zaczęłam takie niby wakacje bo dwa miesiące nie mogę chodzić do szkoły bo miałam operacje.
Co do postaci Lukasa to widzę,że trochę było rozczarowania, ale ja trochę bardziej wolę Ashtona(a takie imię bo bardzo je lubie :P)
Nie wiem kiedy następny rozdział bo teraz słabo się czuje(a jak próbuje stanąć to na 5 sekund i jestem blada jak ściana i już mdleje wiec nie za ciekawie)
dziękuję,że jesteście i przepraszam za błędy.
Mam nadzieję,że wam się podoba.
Kocham was <3 <3 <3
środa, 11 lutego 2015
Rozdział 21
O pisaniu z Marcelem, o wybitej szybie.
-No już dobrze. Wybaczam-Śmieje się, po czym wchodzimy do sali na lekcje.
Oczywiście cały dzień nic ciekawego się nie dzieję. Cały czas nauczyciele tłumaczą różne lekcje, ale ja jakoś nie mogę się nad tym wszystkim skupić.Przez cały dzień Harry nie pojawia się przy mnie i to daje mi do zrozumienia,że pewnie jest zajęty lekcjami. Zrozmyśleń wyrywa mnie głos znienawidzonej przez pół klasy matematycy.
niedziela, 8 lutego 2015
sobota, 31 stycznia 2015
Rozdział 20
Jejku...
Ale kiedy dostrzegam kto tak naprawdę przyszedł zastygam w miejscu. To Anne.
Mama mojego chłopaka.
-Dobra Hope było fajnie, ale teraz Harry ma wracać do domu. Jest późno a on nie daje znaku życia. Czemu nie odbiera komórki?-Pyta wyraźnie zmartwiona.
OMG co się stało i gdzie jest mój kochany?
-Ja nic nie wiem.Pogniewał się na mnie a potem wyszedł i już tu nie wrócił.-Mówię ze strachem
-Jezu..A jak mu się coś stało?-W jej głosie słychać przerażenie.
-Niech się pani uspokoi. Pewnie zaraz wróci i będzie dobrze.-Próbuję pocieszyć kobietę, ale sama już się boję jak nie wiem co.
-No dobrze. Pójdę go poszukać a jak by się do ciebie odezwał to daj znać.
-Oczywiście
O matko a jak to przeze mnie Harremu mogło się coś stać?
Nie powinnam nic przed nim ukrywać..
Chciałam dobrze a skończyło się na tym, że mojemu ukochanemu może coś grozić a a nic nie mogę poradzić.
W ciągu dziesięciu minut dzwonię do chłopaka z dwadzieścia razy, ale za każdym razem włącza się poczta głosowa.
Żeby tylko był cały-Modlę się w duchu.
Nagle wpadam na pomysł, żeby zadzwonić do jego kolegów. przecież po kłótni też bym poszła do koleżanek.
Na pierwszy ogień idzie Niall bo on kręcił z Kim.
Na szczęście po dwóch sygnałach odbiera
-Halo.
-Halo...Yy cześć Niall tu Hope szukam Harrego. Jest może u ciebie?-Pytam z nadzieją w głosie.
-Przykro mi Hope,ale nie mogę pomóc. Owszem Harry tu był godzinę temu, opowiadał,że się pokłóciliście. Ale potem wyszedł i nie wiem gdzie ani do kogo.-Chłopak opowiada a mnie ciarki przechodzą na myśl,że Harry poszedł do jakiejś innej dziewczyny.
Nie. Stop.
Mój kochany taki nie jest.
Lecz kiedy obdzwaniam wszystkich jego znajomych a Anne mnie informuje,że nadal go nie ma.
Nie mogę się powstrzymać i mimo późnej pory idę pod dom Stelli.
Cholernie się boję,że on tam jednak może być.
Kiedy jestem pod domem dziewczyny jedno światło w całym domu się świeci.
Nagle jednak drzwi wejściowe się otwierają a kiedy widzę kto w nich stoi robi mi się dosłownie słabo.
Moje najgorsze obawy się sprawdzają albo wiem dostrzegam tam Harrego,który dosłownie całuje Stellę.
Boże...jak on mógł?
No dobra może i źle zrobiłam nie mówiąc Harremu o Marcelu, ale żeby od razu takie coś.
Czemu?
Kiedy się od siebie odklejają chłopak odchodzi w kierunku swojego domu, a dziewczyna z uśmiechem na twarzy wraca do domu.
Ja natomiast stoję otępiała i nie mogę się ruszyć.
Po co było to wszystko?
Jeszcze rano pisał,że mnie kocha a teraz całuje tą sukę. Teraz to nawet bym się nie zdziwiła,że to on pomagał jej mnie zastraszać.
Zaraz...To by się zgadzało...
Przecież niby chciał,żebym poszła z tym na policje ale jak zaprotestowałam to bardzo się nie upierał o swoją rację.
Jezusie...Na tą myśl kolejne łzy zalewają mi twarz.
Co teraz?
Pewnie chłopak teraz ze mną zarwie i pobiegnie do tej lali.
Ja tego nie przeżyje.
Nie chce.
Kiedy wracam do domu ciotki nadal nie ma.
Więc szybko się kompie a potem znowu wybucham głośnym płaczem.
Dlaczego on to zrobił?
Kiedy już jestem wręcz zmęczona po płaczu udaje się mi zasnąć.
Kiedy się budzę jestem obojętna na wszystko. Nic już nie chce.
Postanawiam dziś nie iść do szkoły bo serio nie czuje się na siłach,żeby zobaczyć nową słodką parkę.
-Hej słońce. Czas do szkoły.-Mówi do mnie promiennie ciocia.
-Proszę mogę dziś zostać w domu? Źle się czuję.
-Ojj no dobrze kochanie odpocznij jeszcze dziś a teraz musze lecieć do pracy. Kocham cię. Papa-Mówi całuje mnie w głowę i wychodzi zostawiając mnie samą.
Ja natomiast nie mając na nic siły kładę się s powrotem spać.
Budzi mnie głośne pukanie do drzwi.
A kto tym razem?
Niechętnie zwlekam się z łóżka i idę otworzyć.
Niestety już po chwili tego żałuję.
To Harry.
-Dlaczego cię dziś nie było w szkole? Martwiłem się o ciebie-Mówi z wyraźnym zmartwienie. Niezły z niego aktor.
-Źle się czuje i tyle-Postanawiam zostać jak na razie spokojna.
-Może trzeba iść do lekarza?
-Nie. Już jest lepiej.
-Mogę wejść?
-Wątpię żebyś chciał. Może lepiej idź do swojej nowej lepszej dziewczyny.-Mówię na wydechu-Rozumiem źle zrobiłam nie mówiąc ci nic o Marcelu,ale żebyś od razu mnie skreślał? Myślałam,że się kochamy-Kończę i zaczynam płakać.
-Ej Hope o czym ty..
-Idź stąd po prostu. Stella pewnie na ciebie czeka tak jak wczoraj.
-No to wal śmiało. Co masz na swoją obronę?
-Nie pamiętasz jak miałem się przymilać do niej tak dla niepoznaki?No to właśnie wczoraj byłem u niej,żeby myślała,że się nią interesuje. Oczywiście i tak to nic dla mnie nie znaczy bo kocham ciebie.
-Ale ty ją całowałeś widziałam.
-Skarbie to ona mnie pocałowała,ale dałem się tylko raz więc spokojnie.
-A ja już się bałam,że mnie zostawisz.
-Skarbie nie mógłbym za bardzo Cię kocham. Fakt nie spodobało mi się to,że nie powiedziałaś mi o tym chłopaku z internetu ale nigdy bym cię przez to nie zostawił. Uwierz mi.-Mówi i mnie mocno przytula.
Uff co za ulga. A już się bałam,że zostanę sama z tym wszystkim.
-Błagam nie rób już tego więcej. Nie spotykaj się z nią za moimi plecami. Od tond wszystko ci będę mówiła.
-Obiecuje skarbie. Żadnych spotkań z nią bez twojej wiedzy. Przepraszam.
-Nie to ja przepraszam Harry.
Potem chłopak mnie całuje i zapominam o tym incydencie.
Po tym jak Harry poszedł do domu wrócił mi humor.
Od razu piszę do Marcela o tym wszystkim. Oczywiście tym razem powiem o tym Harremu.
Kiedy jem posiłek z ciocią opowiadamy sobie co dziś robiłyśmy i jak samopoczucie. Taka typowa babska rozmowa.
Tez dzień zaczął się beznadziejnie a kończy bardzo miło.
Kiedy już prawie usypiam otulona moją kołdrą słyszę jakiś szelest w ogrodzie a potem głuchą ciszę przerywa dźwięk rozbijającej się przez kamień szyby. A na kamieniu jest przyczepiona kartka z napisem.
-Najmocniej cię przepraszam ciociu,ale miałam zły sen no i się nie kontrolowałam i rzuciłam szklanką o szybę. Naprawdę przepraszam.-Jęczę.
-Oj no dobrze. Czasami tak jest kochanie. Jutro wymienimy szybę i będzie dobrze-Uspokaja mnie a ja czuję ulgę i wyrzuty sumienia.
Kiedy zasypiam w salonie cały czas mam tekst z tej kartki przy kamieniu.
To pewnie Stella.
Boże czy ona da mi w końcu spokój?
Hej :)
Tak już na koniec moich ferii taki rozdział.Błagam zabieżcie mnie stąd ja nie chce do szkoły :(
Nie spodziewałyście się,że osobą na początku będzie mama Harrego co nie? :D
Jak myślicie? Harry coś jeszcze ukrywa?
Uparta ta Hope no nie?Za nic nie chce iść na policję.
No dobra miśki dzięki,że jesteście i komentujecie.
Kocham was mocno mocno mocno :***
Całusy <3
piątek, 30 stycznia 2015
Rozdział 19
To było takie okropne i realne...
Mam nadzieję,że to tylko głupi sen.
Żeby trochę się odprężyć biorę laptopa i piszę do Marcela.
Jakie masz na dziś plany?
Dziś chyba spędzę dzień z moją dziewczyną, trzeba korzystać bo jutro znowu szkoła się zacznie.
A jak tam ci się spało?
To śniło mi się,że chciała mnie zabić.
To było okropne.
O mater...
Nie martw się, ludziom śnią się przeróżne rzeczy. Czasem dobre czasem złe. Będzie dobrze.
Kiedy odbieram szeroki uśmiech gości na mojej twarzy.
-Hej-Mówię szybko.
-No hej ślicznotko. Dobrze spałaś-Pyta a w ostatnich słowach słyszę obawę.
No przecież mu nie powiem o śnie. Po co mam go martwić?
-No wyspałam się. A tobie jak tam minęła noc?
-Śniłem o tobie, więc było idealnie. Przyjdę dziś po ciebie i przyprowadzę cię do mnie na obiad. Mama strasznie nalega.
-Hymm...No dobrze. To o której?
-Bądź gotowa na piętnastą królewno.
-Dobra. Będę czekała. Do zobaczenia.
-Na razie słońce ty moje-Mówi i się rozłącza.
No dobra do piętnastej jeszcze kupa czasu.
Do tej godziny uczę się,oglądam film, idę do kościoła a równo o piętnastej słyszę pukanie do drzwi.
Będąc ubrana w czarną elegancką sukienkę i lakierki idę otworzyć.
Chłopak wygląda bosko.
Ma cudowną koszule i dżinsy.
Może nie jest ubrany tak odświętnie jak ja,ale i tak wygląda przecudownie.
-Hej słoneczko. Gotowa?-Pyta i mnie lekko całuje w usta.
-Tak. Możemy iść.
Trochę źle się czuje z tym,że zostawiłam ciotkę samą w domu,ale w końcu sama nalegała żebym poszła na ten obiad.
No więc idę.
W czasie drogi do domu chłopaka opowiada mi jak to ochoczo pomagał swojej matce w przygotowaniu tego obiadu.
Kobieta wita mnie z otwartymi ramionami i zaprasza do stołu.
Kiedy wszyscy razem jemy, prowadzimy rozmowy o wszystkim i o niczym.
Po posiłku wracamy z Harrym mojego pokoju i tam się zaszywamy oglądając jakiś film na laptopie.
Dzień szybko leci...
Kiedy kończymy oglądanie w oczach loczka widzę niepewność.
-Hope proszę mów mi o wszystkim. Niczego nie ukrywaj. Pamiętaj zawsze ci pomogę.-Mówi na wydechu a ja nie wiem co zrobić więc tylko siedzę i się na niego patrzę.
-Czyli nie masz mi nic do powiedzenia?-Pyta zdziwiony.
-Właśnie nie-Odpowiadam zdziwiona.
Chłopak nic już potem nie odpowiada tylko patrzył się bez wyrazu na ekran laptopa.
Co jest grane?
Kiedy wracamy do oglądania filmu,ale jakoś nie mogę się skupić.
Co się stało z tym Harrym.
Nie powiedziałam mu o tym śnie a on się zachowuje jakby wszystko wiedział.
Przecież o tym nocnym incydencie napisałam tylko Marcelowi.
-Ej co się dzieje?-Pytam i unoszę jego brodę i patrzę w jego oczy. W jego spojrzeniu jest ból,strach,złość.
-Nic-Mówi i zaciska usta w cienką linię.
-Przecież widzę,że coś cię gryzie. Mi możesz wszystko powiedzieć.
-Tak wiem,ale czemu ty mi wszystkiego nie mówisz?
-Harry nie wiem o co ci chodzi...
-Jak to nie wiesz?!-Teraz to krzyczy.
-Nie krzycz na mnie-Ja też podnoszę ton głosu.
-Może kurwa o to,że jakiemuś kolesiowi z internetu mówisz więcej niż mi.
-Skąd ty to...
-Niech Cię to nie obchodzi skąd to wiem.
-Ale...
-Dobra. Wiesz co? Nie mam na razie ochoty z tobą gadać.
-No ale...-Nie dokańczam a on wychodzi trzaskając drzwiami.
Co to miało być?
Skąd on wie co ja piszę do Marcela.
Są dwie opcje.
Albo Harry grzebał mi w laptopie, albo to on jest Marcelem.
Nie,no raczej pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna, bo po co on miałby podawać się za kogoś kim nie jest.
To nie ma sensu.
kiedy idę do kuchni zastaje tam zaskoczoną ciocię.
-Harry tak szybko wyszedł. Co się stało? Pokłóciliście się?-Zadaje mi pytania.
-No można tak powiedzieć.
-A o co poszło o ile mogę wiedzieć?
-No bo on mi zarzuca, że nie mówię mu wszystkiego a mojemu przyjacielowi z internetu tak.
-A czy to prawda Hope?
-Po części tak. No bo Marcelowi napisałam, że śnił mi się zły sen i taka to tajemnica. Ale Harry od razu się złości, że nic mu nie powiedziała. Ale przecież ja tylko nie chciałam go zamartwiać.
-Rozumiem Hope. Na pewno się pogodzicie. A teraz ja idę do koleżanki. Dobrze?
-Pewnie. Baw się dobrze.
Kiedy ciotka wychodzi. trochę mnie oblutuje strach, bo nie lubię siedzieć sama w domu więc dzwonie do Kim a już po chwili dziewczyna jest u mnie w mieszkaniu.
Opowiadam jej całą dzisiejszą historię i ona też się zastanawia skąd Harry wie o Marcelu i wogóle.
-Zobaczysz jeszcze on tu przyjdzie i będzie przepraszał za to zachowanie-Mówi i mnie przytula.
Jest jakaś dwudziesta pierwsza a cioci nadal nie ma i jestem sama w domu.
Naglę słyszę głośne pukanie do drzwi.
Cholera kto to?...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej wszystkim <3
No i co sądzicie o zachowaniu harrego. Słuszne?
No i kto taki przyszedł do Hope?
A co tam u was?
U mnie kiepsko bo już koniec ferii i od poniedziałku znowu do szkoły.
Boże...ja nie chce....
Dziękuję, że jesteście kocham was <3
Całusy :*****
środa, 21 stycznia 2015
Rozdział 18
-Co się stało?- Pyta wyraźnie zmartwiony.
-W domu się świeci światło, a przecież nie powinno nikogo być.
-Pójdę z tobą.Spokojnie skarbie.-Pociesza mnie po czym wychodzimy z auta i kierujemy się ku drzwiom domu.Kiedy wchodzimy serce wali mi jak oszalałe, ale nic na to nie poradzę.
Otwierając drzwi już cała się trzęsę.
-Spokojnie-Uspokaja Harry i bierze do ręki szklany wazon.
Bóg wie co on che zrobić...
-Hope to ty?-Uff....słyszę głos mojej ciotki.
-Ale mnie wystraszyłaś ciociu.-mówię i ją przytulam.
-A jak ty mnie. Gdzieś ty była?-Pyta zmartwionym głosem.
-Harry zabrał mnie do swoich dziadków.-Oświadczam a ciotka lustruje Harrego.
-Nie przedstawiłaś nas.-Mówi jakby z zarzutem.
-No tak to jest...
-Jestem Harry Styles oraz jestem chłopakiem pani uroczej siostrzenicy.-Uprzedza mnie chłopak.
-Chłopakiem?Nic mi nie mówiłam, że masz chłopaka.
-No jakoś nie było okazji.
-Dobrze to ja może już pójdę bo jest dość późno-Oświadcza Harry po czym przytula mnie i całuje w czoło. Potem posyła ciepłe spojrzenie mojej cioci i wychodzi.
-Całkiem przystojny i nawet miły ten Harry. Mam nadzieję,że dobrze Cię traktuje i jesteś szczęśliwa.
-Oczywiście-Odpowiadam i uśmiecham się szeroko.
Gadamy jeszcze dobre pół godziny, dowiaduje się co ciekawego ciotka robiła. Kiedy kończymy rozmowę od razu kieruje się do łazienki. Myje się i biorę swojego laptopa.
Postanawiam podzielić się ze swoimi wrażeniami z dzisiejszego dnia z Marcelem.
Wchodzę na portal i od razu do niego pisze.
Kiedy już oczy zaczynają mi się zamykać słyszę sygnał przychodzącego sms.
Kiedy spoglądam na wyświetlacz od razu się uśmiecham bo to Harry.
Od razu odpisuje.
-Ty głupia szmato. Do niczego się nie nadajesz i jesteś beznadziejna.
A jednak on woli ciebie, ale jak w końcu znikniesz on wreszcie będzie tylko mój. Więc chyba musimy z tobą skończyć....-Mówi z jadem w głosie a potem czuje straszny ból...
Budzę się cała spocona.
To był tylko sen. Nic się nie dzieje.
Boże niech to się skończy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej przepraszam, ale dziś krótko...
Sorki za błędy itp, ale troszkę mi się zawaliły ferie i jeżdżę do różnych lekarzy z bo mam kłopot z nogą.
Nie wiem kiedy kolejny rozdział, ale postaram się jak najszybciej napisać
Jak myślicie kiedy Harry ujawni swoją drugą osobowość(Marcela)?
I jak zareaguje Hope na tą wiadomość?
kocham was i pozdrawiam <3
środa, 14 stycznia 2015
hej :)
Na razie jest tylko prolog, ale już niebawem pojawi się rozdział.
zapraszam <3