Z nogami jak z waty idę powoli otworzyć. Albo to Harry, albo Stella...
Jejku...
Ale kiedy dostrzegam kto tak naprawdę przyszedł zastygam w miejscu. To Anne.
Mama mojego chłopaka.
-Dobra Hope było fajnie, ale teraz Harry ma wracać do domu. Jest późno a on nie daje znaku życia. Czemu nie odbiera komórki?-Pyta wyraźnie zmartwiona.
OMG co się stało i gdzie jest mój kochany?
-Ja nic nie wiem.Pogniewał się na mnie a potem wyszedł i już tu nie wrócił.-Mówię ze strachem
-Jezu..A jak mu się coś stało?-W jej głosie słychać przerażenie.
-Niech się pani uspokoi. Pewnie zaraz wróci i będzie dobrze.-Próbuję pocieszyć kobietę, ale sama już się boję jak nie wiem co.
-No dobrze. Pójdę go poszukać a jak by się do ciebie odezwał to daj znać.
-Oczywiście
O matko a jak to przeze mnie Harremu mogło się coś stać?
Nie powinnam nic przed nim ukrywać..
Chciałam dobrze a skończyło się na tym, że mojemu ukochanemu może coś grozić a a nic nie mogę poradzić.
W ciągu dziesięciu minut dzwonię do chłopaka z dwadzieścia razy, ale za każdym razem włącza się poczta głosowa.
Żeby tylko był cały-Modlę się w duchu.
Nagle wpadam na pomysł, żeby zadzwonić do jego kolegów. przecież po kłótni też bym poszła do koleżanek.
Na pierwszy ogień idzie Niall bo on kręcił z Kim.
Na szczęście po dwóch sygnałach odbiera
-Halo.
-Halo...Yy cześć Niall tu Hope szukam Harrego. Jest może u ciebie?-Pytam z nadzieją w głosie.
-Przykro mi Hope,ale nie mogę pomóc. Owszem Harry tu był godzinę temu, opowiadał,że się pokłóciliście. Ale potem wyszedł i nie wiem gdzie ani do kogo.-Chłopak opowiada a mnie ciarki przechodzą na myśl,że Harry poszedł do jakiejś innej dziewczyny.
Nie. Stop.
Mój kochany taki nie jest.
Lecz kiedy obdzwaniam wszystkich jego znajomych a Anne mnie informuje,że nadal go nie ma.
Nie mogę się powstrzymać i mimo późnej pory idę pod dom Stelli.
Cholernie się boję,że on tam jednak może być.
Kiedy jestem pod domem dziewczyny jedno światło w całym domu się świeci.
Nagle jednak drzwi wejściowe się otwierają a kiedy widzę kto w nich stoi robi mi się dosłownie słabo.
Moje najgorsze obawy się sprawdzają albo wiem dostrzegam tam Harrego,który dosłownie całuje Stellę.
Boże...jak on mógł?
No dobra może i źle zrobiłam nie mówiąc Harremu o Marcelu, ale żeby od razu takie coś.
Czemu?
Kiedy się od siebie odklejają chłopak odchodzi w kierunku swojego domu, a dziewczyna z uśmiechem na twarzy wraca do domu.
Ja natomiast stoję otępiała i nie mogę się ruszyć.
Po co było to wszystko?
Jejku...
Ale kiedy dostrzegam kto tak naprawdę przyszedł zastygam w miejscu. To Anne.
Mama mojego chłopaka.
-Dobra Hope było fajnie, ale teraz Harry ma wracać do domu. Jest późno a on nie daje znaku życia. Czemu nie odbiera komórki?-Pyta wyraźnie zmartwiona.
OMG co się stało i gdzie jest mój kochany?
-Ja nic nie wiem.Pogniewał się na mnie a potem wyszedł i już tu nie wrócił.-Mówię ze strachem
-Jezu..A jak mu się coś stało?-W jej głosie słychać przerażenie.
-Niech się pani uspokoi. Pewnie zaraz wróci i będzie dobrze.-Próbuję pocieszyć kobietę, ale sama już się boję jak nie wiem co.
-No dobrze. Pójdę go poszukać a jak by się do ciebie odezwał to daj znać.
-Oczywiście
O matko a jak to przeze mnie Harremu mogło się coś stać?
Nie powinnam nic przed nim ukrywać..
Chciałam dobrze a skończyło się na tym, że mojemu ukochanemu może coś grozić a a nic nie mogę poradzić.
W ciągu dziesięciu minut dzwonię do chłopaka z dwadzieścia razy, ale za każdym razem włącza się poczta głosowa.
Żeby tylko był cały-Modlę się w duchu.
Nagle wpadam na pomysł, żeby zadzwonić do jego kolegów. przecież po kłótni też bym poszła do koleżanek.
Na pierwszy ogień idzie Niall bo on kręcił z Kim.
Na szczęście po dwóch sygnałach odbiera
-Halo.
-Halo...Yy cześć Niall tu Hope szukam Harrego. Jest może u ciebie?-Pytam z nadzieją w głosie.
-Przykro mi Hope,ale nie mogę pomóc. Owszem Harry tu był godzinę temu, opowiadał,że się pokłóciliście. Ale potem wyszedł i nie wiem gdzie ani do kogo.-Chłopak opowiada a mnie ciarki przechodzą na myśl,że Harry poszedł do jakiejś innej dziewczyny.
Nie. Stop.
Mój kochany taki nie jest.
Lecz kiedy obdzwaniam wszystkich jego znajomych a Anne mnie informuje,że nadal go nie ma.
Nie mogę się powstrzymać i mimo późnej pory idę pod dom Stelli.
Cholernie się boję,że on tam jednak może być.
Kiedy jestem pod domem dziewczyny jedno światło w całym domu się świeci.
Nagle jednak drzwi wejściowe się otwierają a kiedy widzę kto w nich stoi robi mi się dosłownie słabo.
Moje najgorsze obawy się sprawdzają albo wiem dostrzegam tam Harrego,który dosłownie całuje Stellę.
Boże...jak on mógł?
No dobra może i źle zrobiłam nie mówiąc Harremu o Marcelu, ale żeby od razu takie coś.
Czemu?
Kiedy się od siebie odklejają chłopak odchodzi w kierunku swojego domu, a dziewczyna z uśmiechem na twarzy wraca do domu.
Ja natomiast stoję otępiała i nie mogę się ruszyć.
Po co było to wszystko?
Te wszystkie słowa i obietnice jak po pierwszej kłótni on już leci do innej.
Jeszcze rano pisał,że mnie kocha a teraz całuje tą sukę. Teraz to nawet bym się nie zdziwiła,że to on pomagał jej mnie zastraszać.
Zaraz...To by się zgadzało...
Przecież niby chciał,żebym poszła z tym na policje ale jak zaprotestowałam to bardzo się nie upierał o swoją rację.
Jezusie...Na tą myśl kolejne łzy zalewają mi twarz.
Co teraz?
Pewnie chłopak teraz ze mną zarwie i pobiegnie do tej lali.
Ja tego nie przeżyje.
Nie chce.
Kiedy wracam do domu ciotki nadal nie ma.
Więc szybko się kompie a potem znowu wybucham głośnym płaczem.
Dlaczego on to zrobił?
Kiedy już jestem wręcz zmęczona po płaczu udaje się mi zasnąć.
Kiedy się budzę jestem obojętna na wszystko. Nic już nie chce.
Postanawiam dziś nie iść do szkoły bo serio nie czuje się na siłach,żeby zobaczyć nową słodką parkę.
-Hej słońce. Czas do szkoły.-Mówi do mnie promiennie ciocia.
-Proszę mogę dziś zostać w domu? Źle się czuję.
-Ojj no dobrze kochanie odpocznij jeszcze dziś a teraz musze lecieć do pracy. Kocham cię. Papa-Mówi całuje mnie w głowę i wychodzi zostawiając mnie samą.
Ja natomiast nie mając na nic siły kładę się s powrotem spać.
Budzi mnie głośne pukanie do drzwi.
A kto tym razem?
Niechętnie zwlekam się z łóżka i idę otworzyć.
Niestety już po chwili tego żałuję.
To Harry.
-Dlaczego cię dziś nie było w szkole? Martwiłem się o ciebie-Mówi z wyraźnym zmartwienie. Niezły z niego aktor.
-Źle się czuje i tyle-Postanawiam zostać jak na razie spokojna.
-Może trzeba iść do lekarza?
-Nie. Już jest lepiej.
-Mogę wejść?
-Wątpię żebyś chciał. Może lepiej idź do swojej nowej lepszej dziewczyny.-Mówię na wydechu-Rozumiem źle zrobiłam nie mówiąc ci nic o Marcelu,ale żebyś od razu mnie skreślał? Myślałam,że się kochamy-Kończę i zaczynam płakać.
-Ej Hope o czym ty..
-Idź stąd po prostu. Stella pewnie na ciebie czeka tak jak wczoraj.
Jeszcze rano pisał,że mnie kocha a teraz całuje tą sukę. Teraz to nawet bym się nie zdziwiła,że to on pomagał jej mnie zastraszać.
Zaraz...To by się zgadzało...
Przecież niby chciał,żebym poszła z tym na policje ale jak zaprotestowałam to bardzo się nie upierał o swoją rację.
Jezusie...Na tą myśl kolejne łzy zalewają mi twarz.
Co teraz?
Pewnie chłopak teraz ze mną zarwie i pobiegnie do tej lali.
Ja tego nie przeżyje.
Nie chce.
Kiedy wracam do domu ciotki nadal nie ma.
Więc szybko się kompie a potem znowu wybucham głośnym płaczem.
Dlaczego on to zrobił?
Kiedy już jestem wręcz zmęczona po płaczu udaje się mi zasnąć.
Kiedy się budzę jestem obojętna na wszystko. Nic już nie chce.
Postanawiam dziś nie iść do szkoły bo serio nie czuje się na siłach,żeby zobaczyć nową słodką parkę.
-Hej słońce. Czas do szkoły.-Mówi do mnie promiennie ciocia.
-Proszę mogę dziś zostać w domu? Źle się czuję.
-Ojj no dobrze kochanie odpocznij jeszcze dziś a teraz musze lecieć do pracy. Kocham cię. Papa-Mówi całuje mnie w głowę i wychodzi zostawiając mnie samą.
Ja natomiast nie mając na nic siły kładę się s powrotem spać.
Budzi mnie głośne pukanie do drzwi.
A kto tym razem?
Niechętnie zwlekam się z łóżka i idę otworzyć.
Niestety już po chwili tego żałuję.
To Harry.
-Dlaczego cię dziś nie było w szkole? Martwiłem się o ciebie-Mówi z wyraźnym zmartwienie. Niezły z niego aktor.
-Źle się czuje i tyle-Postanawiam zostać jak na razie spokojna.
-Może trzeba iść do lekarza?
-Nie. Już jest lepiej.
-Mogę wejść?
-Wątpię żebyś chciał. Może lepiej idź do swojej nowej lepszej dziewczyny.-Mówię na wydechu-Rozumiem źle zrobiłam nie mówiąc ci nic o Marcelu,ale żebyś od razu mnie skreślał? Myślałam,że się kochamy-Kończę i zaczynam płakać.
-Ej Hope o czym ty..
-Idź stąd po prostu. Stella pewnie na ciebie czeka tak jak wczoraj.
-Kochanie,ale to nie tak. Skąd ty w ogóle wiesz o tym, że u niej byłem?
-Widziałam jak od niej wychodziłeś i się całowaliście.
-Zaraz ci wyjaśnię.
-No to wal śmiało. Co masz na swoją obronę?
-Nie pamiętasz jak miałem się przymilać do niej tak dla niepoznaki?No to właśnie wczoraj byłem u niej,żeby myślała,że się nią interesuje. Oczywiście i tak to nic dla mnie nie znaczy bo kocham ciebie.
-Ale ty ją całowałeś widziałam.
-Skarbie to ona mnie pocałowała,ale dałem się tylko raz więc spokojnie.
-A ja już się bałam,że mnie zostawisz.
-Skarbie nie mógłbym za bardzo Cię kocham. Fakt nie spodobało mi się to,że nie powiedziałaś mi o tym chłopaku z internetu ale nigdy bym cię przez to nie zostawił. Uwierz mi.-Mówi i mnie mocno przytula.
Uff co za ulga. A już się bałam,że zostanę sama z tym wszystkim.
-Błagam nie rób już tego więcej. Nie spotykaj się z nią za moimi plecami. Od tond wszystko ci będę mówiła.
-Obiecuje skarbie. Żadnych spotkań z nią bez twojej wiedzy. Przepraszam.
-Nie to ja przepraszam Harry.
Potem chłopak mnie całuje i zapominam o tym incydencie.
Po tym jak Harry poszedł do domu wrócił mi humor.
Od razu piszę do Marcela o tym wszystkim. Oczywiście tym razem powiem o tym Harremu.
-No to wal śmiało. Co masz na swoją obronę?
-Nie pamiętasz jak miałem się przymilać do niej tak dla niepoznaki?No to właśnie wczoraj byłem u niej,żeby myślała,że się nią interesuje. Oczywiście i tak to nic dla mnie nie znaczy bo kocham ciebie.
-Ale ty ją całowałeś widziałam.
-Skarbie to ona mnie pocałowała,ale dałem się tylko raz więc spokojnie.
-A ja już się bałam,że mnie zostawisz.
-Skarbie nie mógłbym za bardzo Cię kocham. Fakt nie spodobało mi się to,że nie powiedziałaś mi o tym chłopaku z internetu ale nigdy bym cię przez to nie zostawił. Uwierz mi.-Mówi i mnie mocno przytula.
Uff co za ulga. A już się bałam,że zostanę sama z tym wszystkim.
-Błagam nie rób już tego więcej. Nie spotykaj się z nią za moimi plecami. Od tond wszystko ci będę mówiła.
-Obiecuje skarbie. Żadnych spotkań z nią bez twojej wiedzy. Przepraszam.
-Nie to ja przepraszam Harry.
Potem chłopak mnie całuje i zapominam o tym incydencie.
Po tym jak Harry poszedł do domu wrócił mi humor.
Od razu piszę do Marcela o tym wszystkim. Oczywiście tym razem powiem o tym Harremu.
Hej. Dziś pokłóciłam się z chłopakiem o to,że nic mu o tobie nie powiedziałam. W sumie to nie wiem jak on się dowiedział,ale już trudno. Najważniejsze,że już wszystko jest dobrze. A co tam u ciebie?
Oj to dobrze,że wszystko dobrze xD
Ja natomiast miałem typowy dzień w szkole a potem siedzenie w domu i nauka, no może jeszcze dodatkowo zaniosłem koleżance lekcje bo jej nie było.
Piszemy ze sobą jeszcze jakiś czas po czym wyłączam laptopa i idę zdobić kolację.
Kiedy jem posiłek z ciocią opowiadamy sobie co dziś robiłyśmy i jak samopoczucie. Taka typowa babska rozmowa.
Tez dzień zaczął się beznadziejnie a kończy bardzo miło.
Kiedy już prawie usypiam otulona moją kołdrą słyszę jakiś szelest w ogrodzie a potem głuchą ciszę przerywa dźwięk rozbijającej się przez kamień szyby. A na kamieniu jest przyczepiona kartka z napisem.
Kiedy jem posiłek z ciocią opowiadamy sobie co dziś robiłyśmy i jak samopoczucie. Taka typowa babska rozmowa.
Tez dzień zaczął się beznadziejnie a kończy bardzo miło.
Kiedy już prawie usypiam otulona moją kołdrą słyszę jakiś szelest w ogrodzie a potem głuchą ciszę przerywa dźwięk rozbijającej się przez kamień szyby. A na kamieniu jest przyczepiona kartka z napisem.
No widzisz lepsi zawsze wygrywają!!!
-Hope kochanie co się dzieje? -Pyta ciotka kiedy wbiega do mojego pokoju. Postanawiam zamaskować to wszystko.
-Najmocniej cię przepraszam ciociu,ale miałam zły sen no i się nie kontrolowałam i rzuciłam szklanką o szybę. Naprawdę przepraszam.-Jęczę.
-Oj no dobrze. Czasami tak jest kochanie. Jutro wymienimy szybę i będzie dobrze-Uspokaja mnie a ja czuję ulgę i wyrzuty sumienia.
Kiedy zasypiam w salonie cały czas mam tekst z tej kartki przy kamieniu.
To pewnie Stella.
Boże czy ona da mi w końcu spokój?
-Najmocniej cię przepraszam ciociu,ale miałam zły sen no i się nie kontrolowałam i rzuciłam szklanką o szybę. Naprawdę przepraszam.-Jęczę.
-Oj no dobrze. Czasami tak jest kochanie. Jutro wymienimy szybę i będzie dobrze-Uspokaja mnie a ja czuję ulgę i wyrzuty sumienia.
Kiedy zasypiam w salonie cały czas mam tekst z tej kartki przy kamieniu.
To pewnie Stella.
Boże czy ona da mi w końcu spokój?
--------------------------
Hej :)
Tak już na koniec moich ferii taki rozdział.Błagam zabieżcie mnie stąd ja nie chce do szkoły :(
Nie spodziewałyście się,że osobą na początku będzie mama Harrego co nie? :D
Jak myślicie? Harry coś jeszcze ukrywa?
Uparta ta Hope no nie?Za nic nie chce iść na policję.
No dobra miśki dzięki,że jesteście i komentujecie.
Kocham was mocno mocno mocno :***
Całusy <3
Hej :)
Tak już na koniec moich ferii taki rozdział.Błagam zabieżcie mnie stąd ja nie chce do szkoły :(
Nie spodziewałyście się,że osobą na początku będzie mama Harrego co nie? :D
Jak myślicie? Harry coś jeszcze ukrywa?
Uparta ta Hope no nie?Za nic nie chce iść na policję.
No dobra miśki dzięki,że jesteście i komentujecie.
Kocham was mocno mocno mocno :***
Całusy <3