Kiedy się budzę nadal czuję ból, no ale już jest lepiej niż
wczoraj.
No, ale zaraz, zaraz przecież jestem w domu u Stylesów, a
trzeba iść do szkoły.
Szybko podnoszę się z łóżka i wychodzę z pokoju. Kiedy
schodzę po schodach od razu czuję piękne zapachy. Pewnie z kuchni.
Kiedy wchodzę do pomieszczenia robi mi się tak ciepło na
sercu. Widzę Hardego przytulającego się do mamy. Co za piękny widok. Ile ja bym
dała za taki przytulas od mamy.
Postanawiam nie przerywać tej pięknej chwili i wycofać się
na chwilę z kuchni, i gdy już mam powrotem wchodzić po schodach słyszę.
-Spokojnie synku. Hope jest już bezpieczna, nie przejmuj się
kochanie..- Mówi kobieta.
Zaraz, czemu oni mówią o mnie? Postanawiam trochę
podsłuchać.
-Mamo, ale tak się bałem, że serio coś jej się stanie. Hope
to jedyna dziewczyna, która traktuje mnie jak przyjaciela a nie jak jakąś
świętość.- Teraz Harry mówi. Oj Harry może cię traktuję jak przyjaciela, ale
czuję do ciebie o wiele więcej.
-Rozumiem cię synu, ale naprawdę już jest dobrze a teraz
uśmiechnij się i idź pomału budź Hope, bo się spóźnicie do szkoły.
-A jesteś pewna, że to dobry pomysł, przecież ona został
pobita?- Och dzięki Harry.
- No nie wiem synku, obudź ją i zapytaj jak się czuję i czy
ma siłę iść do szkoły.
-No dobra.
Harry mówi a ja z prędkością światłą wracam do pokoju, po czym kładę się do łóżka udając, że śpię. Kiedy Harry wchodzi do pokoju
słyszę, że siada na krześle obok łóżka, ale nie czuję, żeby mnie budził.
Czy on mi się przygląda?
-Hope- Mówi cichutko po jakimś czasie.-Śpiochu musisz
wstać.- Otwieram oczy i udaję, że dopiero wstałam.
-Dzień dobry- Mówi z pięknym uśmiechem. Wszystkie moje
pobudki mogłyby tak wyglądać.
- Cześć- Odpowiadam z uśmiechem.
- Przepraszam, że cię budzę, ale mama kazała się zapytać czy
masz siłę iść do szkoły. Ja uważam, ze powinnaś zostać w łóżku…
-Nie Harry jest dobrze. Nie chce mieć zaległości. Jutro odpocznę,
bo będzie sobota, a teraz już może chodźmy, bo się spóźnimy.
-Pewnie, masz tu ubrana mojej siostry. Nosicie ten sam
rozmiar, więc powinny pasować- Mówi podając mi czarne rurki i kremową bluzkę.
No jego siostra ma styl.
-Dobra to ja pójdę do łazienki- Mówię i idę do łazienki.
Kiedy już jestem gotowa znowu schodzę do kuchni w której tym razem zastaję mamę
Harrego nakrywającą do stołu, kiedy mnie widzi obdarza mnie ślicznym uśmiechem.
- Dzień dobry Hope jak ci się spało?- Pyta promiennie.
-Wspaniale proszę pani- Odpowiadam.
-Oj no daj spokój już mnie nie musisz postarzać. Jestem Anne
nie jakaś Pani.- Mówi i się uśmiecha,
-Dobrze Anne.- Odpowiadam, poczym kobieta pokazuję mi gestem
ręki żebym usiadła.
-Czyli dobrze ci się spało w pokoju Harrego?- Dopytuję.
- Oczywiście. Tylko mam pytanie. Skoro ja spałam w pokoju Harrego,
Harrego on w pokoju siostry w takim razie gdzie ta siostra spała?- Pytam
zdenerwowana. A jak musiał spać na podłodze?
-Nie martw się o to Hope. Moja córka Gemma nocowała u
koleżanki.- Uspokaja mnie Anne.
- A zmieniając temat. Czujesz się na tyle wystarczająco,
żeby iść do szkoły?
-Tak. Nie chce mieć zaległości.-Kiedy to mówię do kuchni
wchodzi Harry. Od razu zapach jego perfum uderza w moje nozdrza. Jak on pięknie
pachnie.
Kiedy jemy śniadanie panuję grobowa cisza, aż w końcu
postanawiam ją przerwać.
-No to chciałam jeszcze raz podziękować za pomoc i..
-Hope przestań. To był zaszczyt gościć cię u mnie w domu, a
teraz chodź, bo się spóźnimy-Przerywa mi Harry i w staje od stołu.
Kiedy jedziemy do szkoły w samochodzie panuję znowu
niezręczna cisza.
Harrego chyba coś trapi.
-Harry czy coś się stało?- pytam delikatnie?
- Nie- Odpowiada sucho, a ja już wiem, że coś go trapi.
Kiedy dojeżdżamy do szkoły postanawiam wyjść szybko i iść na
zajęcia. Jak Styles ma być nie miły to wolę go unikać.
-Hope? Nie powinnaś być w domu i odpoczywać?- To Kim.
- Hej, Kim, nie postanowiłam pójść do szkoły, bo nie chce mieć
zaległości. -Odpowiadam.
-Ok. to opowiadaj co się zdarzyło jak wyszłam?
-Nic specjalnego. Harry dał mi ubrania poszłam się przebrać
i położyłam spać. Lecz zaniepokoiło mnie dzisiejsze jego zachowanie. Bo był
niemiły, a jak zapytałam się co się stało to on na to, że nic i tyle. No i
teraz nic już nie wiem. A ty jak tam z Niallem?
- Byliśmy na wesołym miasteczku, gdy zadzwonił Harry do
Nialla, no i poszliśmy do domu Stylesa. Potem Niall mnie odwiózł do domu i
pocieszał, że nic się nie stało. Nawet nie wiem jak się o ciebie bałam.- Mówi
poważnym głosem.
-Kim wszystko jest dobrze, a teraz chodźmy już bo się
spóźnimy.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej.
Rozdział dla kochanej Megan ( mam nadzieję, że nie umarłaś). Przepraszam, że krótki, ale serio miałam sporo na głowie
I też pojawił się komentarz SZCZERYod anonima . Dzięki, że jesteś szczera no ale po co czytasz jak ci się coś nie podoba?
Nie przestane pisać bo jak pisze to ukrywam wszystkie moje emocje w tekście. Może blog jest beznadziejny no, ale ja nikomu nie karze go czytać.
Przepraszam za błędy.
P.S Ktoś jeszcze chce szczerze wyrazić swoją opinię? To proszę bardzo, czekam....
Jejeje :*** Nareszcie, jeszcze chwila i umarłabym. Mi się podoba :*** Nie przejmuj się, znajdą się tacy którym się coś nie podoba i jeszcze to z anonima - więc dziękuje. Pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńMój uzdrowicielu kocham cie :***
Nie każdym musi się podobać co piszesz :) Według mnie bardzo dobrze piszesz :) xx
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Hejt z anonima?
No cóż.
Czekam na następny. :) xx
http://paint-work-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/
czekam na next kocham
OdpowiedzUsuń